Strony

21.09.2019

Od Tantai, Seria Treningowa #1 (Szybkość)

Dzień mijał... Spokojnie. Nic szczególnie się nie działo. Rutyna. Wstajesz, jesz, pracujesz,  jesz no i śpisz. Przy okazji wysłuchujesz litanii swojej rodzicielki, jaka to zła jesteś, jak bardzo żałuje, że Cię ma i że Cię urodziła.

Jak zawsze.

Ale przyzwyczaiłam się. To nic takiego.

Powolnym krokiem zmierzałam w stronę grupki źrebiąt. Ostatnio do Klanu dołączyło kilkoro źrebiąt. Zabawne, że urodziły się tego samego dnia. Klaczka imieniem Moa i druga, Shantsai, a także syn Eriny, Skires. Miałam trochę pracy do wykonania. Trzeba było wszystko dokładnie wytłumaczyć uczniom. Podstawy, zasady i takie tam. Zajęło to trochę czasu, aby zrozumiały. Nie mogłam zacząć uczyć ich wspaniałej dziedziny, jaką jest walka, gdyż były na to zdecydowanie za młode. Przyjdzie na to odpowiedni czas i pora. Wystarczy być cierpliwym. Sama zorientowałam się, że przydałyby mi się jakieś ćwiczenia. Nie chciałam tracić swojej formy. Od zawsze byłam zachwycona swoim wyglądem i mięśniami.

Nie chciałam tego więc zmieniać.

Już tego samego dnia postanowiłam zająć się ćwiczeniem szybkości i refleksu. Postanowiłam gonić za dżejranami, w końcu nie są tak wolne. Gdy już udało mi się odszukać pokaźnej grupki, przez chwilę się skradałam, aż wyskoczyłam z krzewów. Kopytne od razu rzuciły się do ucieczki, a ja ruszyłam za nimi, cwałem. Czułam, że nie mam aż tak dobrej kondycji, gdyż po chwili ciężko dyszałam. Jednak nie postanowiłam odpuścić. Co to, to nie. Przyśpieszyłam, a gdy dżejrany usiłowały zmieniać kierunek, ja zagradzałam im drogę. Kilka razy mi nie wyszło, co delikatnie mnie zraziło. Mimo to zdyszana postanowiłam ostatni raz je pogonić. Tak więc zrobiłam. Coraz szybciej cwałowałam, aż dopadłam do dużego dżejrana i mocnym uderzeniem powaliłam go na ziemię. Padł, szarpiąc się i kopiąc na oślep. Gdybym chciała go zabić, mogłabym.

- Wybacz, drogi przyjacielu. - mruknęłam i puściłam go, patrząc, jak oddala się do swoich. Udało się. I to mnie cieszyło. Przez resztę dnia ćwiczyłam, aż w cholerę zmęczona i zziajana, napoiłam się, zjadłam i zasnęłam jak maleńkie źrebię. A to był dopiero początek moich treningów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!