Strony

24.09.2019

Od Shantsai do Ktosia „Kolejne kroki... w nieznane”


Spojrzałam w atramentową toń  otchłani zwanej niebieską. Poświęciłam dobrą chwilę na zarejestrowanie ogromu świetlistych punktów  w bezruchu wiszących na firmamencie, jak gdyby zostały zgubione przez nieuważną matkę naturę i czekały w niemej nadziei, aż je ponownie odszuka. Po chwili jednak zwróciłam głowę w kierunku rodzicielki, nieznacznie się do niej przybliżając. Jej oddech powoli wędrował po moim grzbiecie, roztaczając magiczną siłę, zabijającą nawet najdrobniejszy niepokój. Moje powieki opadły, sugerując otoczeniu, iż przykryte nimi oczy zaczynały się męczyć nadmiarem bodźców. Wydałam z siebie coś na kształt  błogiego westchnięcia i otulona poczuciem bezpieczeństwa oddałam się w objęcia Morfeusza niedługo przed świtem...
~~*~~*~~*~~~~*~~*~`*
Budząc się, odkryłam najsmutniejszy fakt w życiu każdego źrebięcia- moja matka wyparowała tak samo jak ciemne niebo, które teraz było znacznie jaskrawsze. Instynktownie odsunęłam głowę od rozświetlonej złotej kuli zdecydowanie królującej na całym nieboskłonie w swego rodzaju respekcie, który budzi przy pierwszym rzucie oka w jej kierunku. Rozpaczliwie zarżałam, chwilę potem zmieniając pozycję na trochę czujniejszą, kiedy usłyszałam znany już odgłos szelestu kopyt o trawę. Ku mojemu zadowoleniu na horyzoncie pojawiła się zjawiskowo piękna klacz, szybkim ruchem głowy odgarniająca grzywkę wpadającą jej do oczu- przede wszystkim będąca moją rodzicielką. Stawiała dość niepewne kroki, co od razu przykuło moją  uwagę, rozlewając po moim ciele uczucie zaniepokojenia przy jednoczesnej dozie zaciekawienia. Posłała mi radosne spojrzenie, co odrobinę mnie uspokoiło i ciekawość zdążyła objąć tron w moich odczuciach. Ledwo podniosłam się na chwiejne kończyny i ruszyłam w jej stronę, nieporadnie nimi przebierając. Ona natomiast wskazała łbem na grupkę rówieśników rozmawiających o czymś z wielkim zaangażowaniem. Zdezorientowana stanęłam w miejscu, niepewna swojej dalszej decyzji i posłałam jej pytające spojrzenie. W odpowiedzi otrzymałam jedynie kolejną zachętę do zmienienia trasy, więc zaczęłam kierować się w stronę owego zebrania, zaliczając po drodze kilka upadków...
<Ktoś? Wybaczcie za długość itp., ale jest 23 :P> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!