Strony

16.07.2019

Od Risy do Cardinaniego "Ciekawość górą"

A czemu by się nie zgodzić?-w mojej głowie pojawiła się krótka myśl. Miałam tysiąc argumentów przeciwnych tej propozycji, jednak przeważył inny, zupełnie przeciwny argument. Może być zabawnie-pomyślałam. Nadszedł czas, aby wyzbyć się wszelkich granic. Pewnie po tym spacerze ogier nie będzie chciał mieć ze mną już w ogóle do czynienia.
-Jasne, dlaczego by nie?-odparłam i uśmiechnęłam się przyjaźnie. Cardinano spojrzał na mnie zaskoczony.
-Nie spodziewałem się takiej reakcji-powiedział po chwili.
-Takiej, czyli jakiej?
-Tak...chętnej-odparł, a ja zaśmiałam się krótko. Następnie ruszyłam przed siebie.
-Idziesz? Czy zamierzasz dotrzeć nad jezioro, stojąc? W takim wypadku może ci to zająć dłuższą chwilę...-powiedziałam. Ogier przewrócił oczami, po czym dołączył do mnie.
-Gdybym nadal tam stał, nigdy nie doszedłbym nad jezioro. Myślałem, że wiesz o tak prostych rzeczach-powiedział.
-Ja...wiedziałam! Specjalnie tak powiedziałam!-zawołałam, niezadowolona z faktu, że ogier obraca moje własne żarty przeciwko mnie.
-Wiesz, z nauką kultury i dobrego wychowania nigdy nie było ci po drodze, więc mam po prostu obawy, jak z resztą rzeczy. Na przykład z logicznym myśleniem-odparł Cardinano.
-Umiem myśleć logicznie. Czy zaproponowałeś mi spacer tylko po to, aby rzucać pod moim adresem złośliwe uwagi?-spytałam.
-Czy ty nie robisz tego stale?-zapytał ogier. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Skubany miał rację.
-Może tak, może nie-odparłam.
-A ja myślę, że zdecydowanie tak-powiedział Cardinano. Tym razem to ja przewróciłam oczami. Chwilowo zapadła między nami cisza, a ja skupiłam wzrok na śladach zostawianych na śniegu.-Co tak nagle zamilkłaś?-spytał po chwili ogier.
-Mogłabym spytać cię o to samo-odparłam, nie podnosząc nawet wzroku.-Skoro już zaproponowałeś mi tą randkę, to jakoś się postaraj, żeby było ciekawie-dodałam. Tym razem już popatrzyłam na ogiera, żeby sprawdzić, jaką reakcję wywołały u niego moje słowa. Ten jednak zachował kamienny wyraz pyska. Godny przeciwnik-pomyślałam.
-Nie zaprosiłem cię na randkę. Prędzej zdechnę niż pójdę z tobą na randkę-odparł ogier. Uśmiechnął się przy tym do mnie, wyraźnie zadowolony z siebie. Ale nawet na taką ewentualność się przygotowałam.
-Jesteśmy tutaj tylko we dwójkę, i jesteśmy ogierem oraz klaczą. Wiesz, jakby to, mimo wszystko, mogło wyglądać w oczach innych?-spytałam.
-Ja nie uważam tego za randkę-powiedział Cardinano.
-A ja mogę wszystkim powiedzieć, że na takowej randce byliśmy-odparłam.
-Będzie słowo przeciw słowu.
-Ale moje słowo ma większe znaczenie-powiedziałam.
-Niby dlaczego?-zapytał Cardinano.
-Bo tak-odparłam pewnie.
-"Bo tak"? Widać nadal pozostało w tobie sporo ze źrebaka, bo to dość dziecięca odpowiedź-zauważył Cardinano, czym lekko mnie zdenerwował, ale postanowiłam nie dać tego po sobie poznać.
-Oskarżę cię o gwałt. Jesteś w końcu starym, obleśnym zboczeńcem, uwierzą mi, nie tobie-powiedziałam z uśmiechem. Wyobraziłam sobie bowiem, jak Cardinano i ja zaczynamy kłócić się przy władcy, który znalazłby się miedzy młotem, a kowadłem. Ogier zaśmiał się krótko.
-Żebyś się nie zdziwiła-odparł.
-Żebyś ty się nie zdziwił. A poza tym, nie gróź mi. Groźby karalne są karalne-powiedziałam.
-Naprawdę? Wow, potrafisz jednak myśleć logicznie!-zawołał Cardinano. W tym samym czasie drzewa, które już wcześniej zaczęły się przerzedzać, zupełnie już zniknęły.
-Ugh, zawsze myślę logicznie! W przeciwieństwie co do niektórych-odparłam, patrząc znacząco na Cardinaniego.
-Mówisz o kimś konkretnym?-spytał, robiąc minę niewiniątka.
-Zgadnij-odparłam. Następnie spojrzałam przed siebie. Ujrzałam jezioro, zamarznięte już lekko przy brzegach. Słońce pięknie odbijało się w lodzie i tworzyło niesamowite iskierki światła. Szybkim krokiem podeszłam do brzegu.
-To chyba niestety zbyt trudne dla mnie. Kto myśli nielogicznie oprócz ciebie?-spytał z lekkim uśmiechem ogier.
-Już ci mówiłam, że ja myślę logicznie!-zawołałam.
-A jesteś pewna, że w ogóle myślisz?-zapytał Cardinano. Posłałam mu wkurzone spojrzenie. Już chciałam coś powiedzieć, ale w tej samej chwili do moich nozdrzy dotarł pewien zapach. Kojarzyłam go już, choć nigdy nie czułam go z taką intensywnością.
-Czujesz to?-spytałam ogiera.
-Niby co? Napięcie między nami? Oj, jest nawet nazbyt dobrze wyczuwalne-odparł i uśmiechnął się, ale potem od razu spoważniał.-Ludzie-powiedział krótko, a ja kiwnęłam głową. Czyli jednak się nie myliłam. Najpierw zaczęliśmy się rozglądać na boki.
-Chodźmy stąd lepiej-powiedziałam w końcu, po czym oboje ruszyliśmy w stronę, z której przyszliśmy.  Odeszliśmy spory kawałek, kiedy nagle zatrzymałam się i zawróciłam.
-Co ty robisz?-spytał zaskoczony ogier.
-Jestem ciekawa, co to za ludzie-odparłam.
-Oszalałaś-stwierdził Cardinano.
-Może.
-Chcesz, żeby cię złapali?
-Nie złapią mnie-odparłam.
-Skąd wiesz?-słyszałam jego głos z coraz większej odległości.
-Po prostu wiem. Jeśli ty się boisz, wracaj do klanu-powiedziałam. Po chwili, ku mojemu zaskoczeniu, usłyszałam kroki obok siebie.
-Ja się niczego nie boję-powiedział dumnie Cardinano. Przewróciłam oczami.
-Ale mi się trafił superbohater, doświadczony wojownik, troskliwy opiekun i obrzydliwy zboczeniec w jednym-odparłam cicho.
-Prawie wszystko się zgadza-powiedział równie cicho mój rozmówca.
-Nie "prawie". Dokładnie wszystko się zgadza-powiedziałam szeptem. Wolałam nie mówić już zbyt głośno, żeby ludzie nas nie usłyszeli.
-Polemizowałbym-odparł, również szeptem, Cardinano. Nasza rozmowa urwała się, a po kilku kolejnych krokach znaleźliśmy się przy grupce dość dużych, wysokich, ale całkowicie gołych już o tej porze roku drzewach. Były to ostatnie rośliny, dalej już ciągnęła się pusta przestrzeń, aż do jeziora, nad którym zatrzymała się grupka ludzi. Na szczęście nawet nie patrzyli w naszą stronę. Było ich trzech, a wraz z nimi były trzy konie. Dwa kare, jeden był ciemnogniady. Cardinano i ja chwilę przypatrywaliśmy im się w milczeniu. Cóż, nie było mi za bardzo żal moich pobratymców. To ich wina, że zostali złapani. A jeśli urodzili się w niewoli, pewnie nawet nie wiedzą, co stracili.
-Ok, moja ciekawość została zaspokojona-powiedziałam szeptem, po czym zawróciłam.
<Karny? Nadal realizujemy nasz plan? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!