Strony

7.07.2019

Od Mivany ,,Podróż do lepszego jutra" cz. 4

-... I wyskoczyłam na niego z krzaków, pośliznęłam się i... - znowu przerwała, dostając ataku śmiechu z własnej historii - wywaliłam w błoto.
Brechtałam się jak głupia, nie wiedząc nawet, czy bardziej bawi mnie głupkowata opowieść przyjaciółki, czy jej przecudny rechot.
- Powiem ci - parsknęłam - że na początku myślałam, że zginę z braku pożywienia lub drapieżniki. Teraz się zastanawiam, kiedy padnę przez ciebie.
- Już dobrze, uspokój się. Nie chcę, żebyś mi tutaj umarła. Byłoby smutno.
- Tylko smutno? Zaraz by cię coś zeżarło.
- Ah tak? - spojrzała na mnie zuchwale.
- A tak - odwzajemniłam się jej tym samym.
- Nie dałabyś sobie ze mną rady.
- Dawaj, zobaczymy.
- A zobaczmy! - krzyknęła, rzucając się na mnie. Chyba chciała mnie z zaskoczenia przewrócić, jednak ja szybko odskoczyłam, wykorzystałam jej chwilowe rozkojarzenie i nierównowagę, pchając ją na bok. Już po chwili leżała na ziemi, wypłakując łzy, nie z powodu smutku czy bólu. Niko po raz kolejny w ciągu tego dnia, wybuchła śmiechem.
- Wstawaj, nie będziemy stać na otwartej przestrzeni, bo ciebie bawi samo istnienie.
Klacz wciąż się trzęsąc, wstała i, robiąc więcej hałasu niż lawina z burzą razem wzięte, ruszyła za mną w dalszą drogę.

~*~

- O czym myślisz? - zapytała łaciata. Nie spała, wbrew temu, co sądziłam.
- O swoim stadzie, o rodzinie - odparłam melancholijnym, lekko smutnym tonem, wciąż wpatrując się w gwieździste niebo. Połyskiwały na nim dwie najbliższe mi plamki, przypominając o tym wszystkim, co zostawiłam za sobą.
- Nadal chcesz tam wrócić? - jej ton wydawał się poważny, jednak trochę łzawy. Jakby myślała, że nasz duet przetrwa na wieki, że będziemy razem podróżować, jak to kiedyś stwierdziła. Powiedziałam jej wtedy, że to nie był najlepszy żart. Teraz wydawało mi się, że chyba zastanawiała się nad tym... Na serio.
- To mój dom - odparłam krótko. Musiała respektować to, że moje serce wybrało już miejsce, gdzie należy na wieki.
Niko zamilkła, zrównując się ze mną i również kierując pysk w stronę nieskończonej czerni.
- Chciałabym poznać tego twojego Shiregt'a - wypaliła w końcu, spoglądając na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Spokojnie. Moje przeczucie mówi mi, że jeszcze się zapoznacie. Nie wiem kiedy, gdzie, ani jak. Ale kiedyś na pewno.
- Yhm - klacz przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej, opierając się na mnie częściowo. W takim przytuleniu zasnęła, zostawiając mnie na całonocnej straży.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!