Strony

9.06.2019

Od Zee ,,Może coś zaiskrzy?" Misja #7

Nasz Klan wędrował po pobliskich lasach. Podczas jednego z postojów zauważyłem jednego ze źrebaków pędzących do Shiregta. Zaciekawiło mnie to. Podeszłam do nich, po czym grzecznie spytałem, czy mogę się wtrącić. Shiregt się zgodził, ponieważ wiedział że jeżeli coś by się stało to bym z chęcią mu pomógł. Źrebak zapytał, czy może pójść na spacer po okolicy. Shiregt powiedział, że musi ze sobą wziąć jednego z dorosłych koni. Zgłosiłem się. On się uśmiechnął.
- Zgoda! - powiedział. Po przyjściu do stada zanim się rozstaliśmy poczułem mocną woń od niego. Pomyślałem, że mógł go tam zostawić! Przecież to niebezpieczne! Jednak zamiast panikować pomyślałem, że przecież ten zapach mógł mu zostać po powrocie, bo ocierał się o drzewo. Myliłem się jednak... Następnego dnia obudziło mnie warczenie. Szybko wstałem.
* No nie!*- pomyślałem. Szybko zerwałem się na kopyta w panice. Nie było jednak ani jednego wilka. Podbiegłem do któregoś z koni, i spróbowałem obudzić. Po jakimś czasie wszyscy zostali obudzeni. Bez wyjątku! Było już za późno na tłumaczenie. I tak wszyscy pewnie zauważyli całą watahę wilków. Jeden z wilków, który domyślam się był władcą był strasznie podrapany. Z jego pyska kapała krew, co znaczyłoby że jest bardzo niebezpieczny. Niektórzy zaczęli uciekać, próbowali mnie przekonać do tego samego. Jednak ja stałem jak wryty. Wszystkie wilki wystraszały innych ode mnie. Jakbym był jakimś cennym skarbem! Wszyscy już uciekli, prócz Shiregta. On próbował pokonać wilki i mówił mi, bym uciekał. Jednak ja nie słuchałem go, tylko patrzyłem jak chcą go zabić. Chciałem je już atakować, kiedy nagle uciekły kurząc za sobą jakimiś metalowymi rzeczami na kółkach zrobione przez dwunogich. Odwróciłem się trzęsąc się ze strachu. Był tam... CZŁOWIEK! Shiregt szybko uciekł krzycząc, żebym uciekał. Tym razem z chęcią bym to zrobił, gdyby nie to że ten dwunogi złapał mnie na lasso. Wierzgałem się strasznie. Oni jednak nie dawali mi spokoju. Zacząłem gryźć to lasso które ten gnój zarzucił mi na łeb! Nagle zaczął mnie ciągnąć w swoją stronę. Próbowałem się wyrwać, ale nic z tego. Byłem do jego dyspozycji. Zaprowadził mnie do Dund - Us, gdzie dalej szliśmy w stronę (jak się domyśliłem ) jego domu. Mnie wsadził do boksu zamkniętego obok innego konia, a sam wszedł do swojego cieplutkiego domu. Próbowałem wyważyć drzwi, ale to nic nie dało. Koniem obok mnie okazała się być klacz o imieniu Chocolate. Powiedziała że łatwo stąd uciec, wystarczy ją poprosić.
- A ty nie chcesz ze mną? Znam pewne stado, sam do niego należę! Nazywa się Klan Mroźnej Duszy. Bardzo dużo przyjaciół byś miała... - zacząłem opowiadać.
- Nie wiem... A nie ma tam niemiłych koni? - spytała.
- Jak ty nie jesteś niemiła to i one nie są! Zobaczysz, wszystko się ułoży. - zachęcałem.
- Zgoda! - krzyknęła. Jej bramka była zepsuta. Jej właściciel ufał, więc nie robił nowej. Ona pomagała uciekać koniom, o czym właściciel nawet nie wiedział. Klacz otworzyła moje drzwi i szybko uciekliśmy. Kiedy byliśmy już w Klanie wszyscy się mnie dziwili. Co się dziwić? Przyprowadziłem nieznana nikomu klacz! Shiregtowi spodobało się to że wróciłem. Mnie też się podobało. Chocolate była nawet miła, i w moim typie. Myślę, że może coś zaiskrzy między nami...?
Koniec

Zaliczone, aczkolwiek postaraj się opanować różnego rodzaju błędy w tekście. Korekta będzie pomocna.

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie jestem żadnym robotem. Przepraszam, ale wkurzają mnie niemożebnie tego typu teksty KILKANAŚCIE MINUT PO WSTAWIENIU POSTA.
      Mam na to chyba alergię *bierze chusteczkę*

      Usuń
    2. Sorry, tylko nie wiedziałam, czy ty o tym zapomniałaś czy co? Więc się spytałam. Wiesz... Ostatnio lubię komentować. TO BYŁO AKURAT POMOCNE! A więc dzk za odpowiedź.

      Usuń
  2. To kiedy nie masz kogo brać, więc chcesz się ruchać sama ze swoją postacią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kogo, tylko chyba wszyscy marzą o bachorach bez ślubu albo o tęczy xD ew. Deprecha i samotność

      Usuń

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!