Strony

19.06.2019

Od Cardinaniego do Risy „Jak za dawnych lat zabij kamienie”

-Czyżby?- zapytałem z tajemniczym uśmiechem, reagując tym samym na jej wcześniejszy, cieplejszy niż zwykle gest. Parsknąłem cicho. Przed nami malował się spokojny, mongolski krajobraz. Potężne, pełne wszelakich rys drzewa- jak gdyby zmarszczki pojawiały się na ich zmęczonych wybrykami życia korach. Owe rośliny posiadały również bujną czuprynę o rozmaitych odcieniach delikatnej żółci i żywej zieleni. W otoczeniu jednak najbardziej wyróżniały się pobłyskujące oczy Risy na tle uroczej karosrokatej głowy. Wyglądały niczym skradzione odważnemu dżentelmenowi i pięknej damie jednocześnie- dziwne, lecz iście dobre połączenie, prawie jak dwa pasujące do siebie elementy układanki.
-Wplątujesz mnie teraz w zaprzeczanie własnym słowom?- zapytała z wyrazem pyska godnym diabła wpędzającego konie do czeluści swych otchłani ku własnej satysfakcji.
-Może...-stwierdziłem, obrzucając dorosłą już pannę znaczącym spojrzeniem.
-Czyżbyś potrafił się wysławiać jedynie pojedynczymi wyrazami?-jej ton wyrwał mnie z dziwnego uczucia snu.
-Czyżbyś potrafiła zadawać jedynie pytania?- uśmiechnąłem się szarmancko.
-Myślisz, że nie znam innych form wypowiedzi? Mogę na przykład... przyłożyć ci w pysk jak za dawnych lat-wyszczerzyła zęby, wyglądając przy tym, jak niepokorna księżniczka, co sprawiło, iż przez moment nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Wolę, chyba żebyś przyłożyła kamieniom nad jeziorem, do którego się zaraz udamy... jeśli tylko się zgodzisz- liczyłem, że skubana będzie miała ochotę na mały spacerek. Jak za dawnych lat...
<Risa? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!