-Czyżby?-
zapytałem z tajemniczym uśmiechem, reagując tym samym na jej
wcześniejszy, cieplejszy niż zwykle gest. Parsknąłem cicho. Przed nami
malował się spokojny, mongolski krajobraz. Potężne, pełne wszelakich rys
drzewa- jak gdyby zmarszczki pojawiały się na ich zmęczonych wybrykami
życia korach. Owe rośliny posiadały również bujną czuprynę o rozmaitych
odcieniach delikatnej żółci i żywej zieleni. W otoczeniu jednak
najbardziej wyróżniały się pobłyskujące oczy Risy
na tle uroczej karosrokatej głowy. Wyglądały niczym skradzione
odważnemu dżentelmenowi i pięknej damie jednocześnie- dziwne, lecz iście
dobre połączenie, prawie jak dwa pasujące do siebie elementy układanki.
-Wplątujesz
mnie teraz w zaprzeczanie własnym słowom?- zapytała z wyrazem pyska
godnym diabła wpędzającego konie do czeluści swych otchłani ku własnej
satysfakcji.
-Może...-stwierdziłem, obrzucając dorosłą już pannę znaczącym spojrzeniem.
-Czyżbyś potrafił się wysławiać jedynie pojedynczymi wyrazami?-jej ton wyrwał mnie z dziwnego uczucia snu.
-Czyżbyś potrafiła zadawać jedynie pytania?- uśmiechnąłem się szarmancko.
-Myślisz, że nie znam innych form wypowiedzi? Mogę na przykład... przyłożyć ci w pysk jak za dawnych lat-wyszczerzyła zęby, wyglądając przy tym, jak niepokorna księżniczka, co sprawiło, iż przez moment nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Wolę, chyba żebyś
przyłożyła kamieniom nad jeziorem, do którego się zaraz udamy... jeśli
tylko się zgodzisz- liczyłem, że skubana będzie miała ochotę na mały
spacerek. Jak za dawnych lat...
<Risa? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!