Strony

20.05.2019

Od Mint do Shiregta „A żryj sobie te źrebaki”

Przyłapałam się na tym, iż, pomimo że zerwałam poufne stosunki z władcą klanu, coraz częściej moje myśli zmierzają do właśnie jego osoby. W duchu pragnęłam jakiegokolwiek kontaktu ze starą miłością, a każde jego słowo napełniało mnie nadzieją na lepszą przyszłość-być może jest jeszcze nadzieja, iż ktoś, choć odrobinę lubi zwyczajną Mint? Taka się teraz czułam, beznamiętna i no cóż...zwyczajna. Jakkolwiek bym się nie wydawała silna to tego, iż rozstanie mnie przybiło, ukrywać nie mogłam. To dziwne, bo jeszcze niedawno trochę myślałam nad swoją przeszłością i doszłam do wniosku, że był moim światłem życiowym i byłam w nim do bólu zakochana jako nastoletnia marzycielka... Dlaczego więc miałabym najbardziej go sobie przypominać, teraz kiedy wszystko runęło niczym wątpliwej trwałości domek z kart? Ten okres w życiu (nastoletni), choć byłam wtedy jeszcze średnio inteligentną latoroślą — był nieodłączną częścią moich miłych wspomnień, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, iż ich całością. Mam wrażenie, że nauczyło to mnie, iż po nawet ostrej burzy potrafi pojawić się tęcza. Choć tęcza nigdy nie utrzymuje się na niebie wiecznie, czyż nie? Idąc przed siebie, rozglądałam się leniwie na boki- nie ukrywając przed sobą, iż chciałam spotkać jednego z najlepszych ogierów w moim życiu- Shiregta i pospacerować z nim jak za dawnych lat, lecz byłam też odrobinę zmęczona. Udałam się do pobliskiej jaskini, żeby na chwilę się położyć i kontynuować wędrówkę...
W końcu wyszłam z groty, gdzie oślepiło mnie jasne światło dnia. Stawiałam niepewne kroki, mając nieodparte wrażenie, iż ktoś mnie śledzi. Obróciłam łeb od niechcenia ... i ujrzałam Shiregta. Moje serce stanęło, a całe ciało zadrżało. Czyżbym zrobiła coś źle, iż do mnie idzie? Ostatnio raczej nie zagadywał mnie w celach towarzyskich...
-Mint, bo my... będziemy mieli dzieci- ogier nie bawił się w zbytnie przywitania, a zresztą ja z odpowiedzią nie byłam lepsza. Zwyczajnie wolałam nic nie myśleć, co do mnie jest nadzwyczaj niepodobne i po prostu wykrzyknęłam.
-A może... frytki do tego?!
Władca (choć odrobinę speszony) wypluł z siebie źrebaka i odrzekł.
-A myślałem, że razem sobie zjemy...

Uchyliłam powieki, ciężko dusząc. To nie był rozbudowany sen, lecz ta chwila objęć Morfeusza mi zdecydowanie wystarczyła do poczucia obrzydzenia do siebie i Shiregta. Potrzebowałam chwili by się uspokoić, zebrać myśli i wtedy dopiero działać. Wtedy jednak zauważyłam, że władca powoli wchodzi do groty... Nie chcąc go ignorować i jednocześnie nie będąc wciąż do końca wybudzona, zawołałam.
-Ty podły zdrajco! Po co tu w ogóle przychodziłeś? A żryj sobie te twoje źrebaki!!!
<Shiregt? Teraz to ty się nie możesz wykręcić, że nie masz akcji xD
Ps. Wybacz za jakość- rozkręcam się B)>

3 komentarze:

  1. Na szczęście Shiregt jest psychologiem

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myslałam, że to nie sen tylko tak sobie myslę co co? Czytam kilka razy i na Disco piszę Liskowi o co z tym chodzi, a ona mi tłumaczy, że to sen Mietówy 🤦‍♀️
    Brawo ja xP

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!