- Współczuję ci. Ja w przyszłości chciałbym zostać zwiadowcą albo szeregowym. - uśmiechnąłem się promiennie w stronę młodej klaczki.
- Taki! - wtedy usłyszałem głos mojej matki, wołający mnie moim pieszczotliwym skrótem wymyślonym przez Rose.
- Muszę już iść, pa - pożegnałem się z moją nową znajomą i powędrowałem w stronę źródła głosu, który przed chwilą mnie wołał.
- Wiesz, że nie możesz bawić się z innymi źrebakami bez mojej zgody? - zaczęła Rose, gdy już przy niej byłem.
- Ale, oni nic mi nie zrobiliby! - oznajmiłem z niezadowoloną miną.
- Ale, ktoś inny mógłby ci coś zrobić! Zostań przy tym drzewie - zakończyła rozmowę wskazując na dąb rosnący kilka kroków od nas. Położyłem się koło drzewa i zacząłem tarzać się w ziemi. Cały czas myślałem o Naero. Była bardzo miła i nawet ją polubiłem.
* kolejny dzień *
Moja mama musiała pójść pomóc dla jakiegoś innego konia, więc zostawiła mnie dla Specter do opieki. Jako, iż Rose nie miała mleka, a Specter miała, piłem mleko od niej. Bardzo lubiłem takie sytuacje ze względu, że mogłem się najeść i pobawić z Naero lub jej rodzeństwem. Właśnie kończyłem mój posiłek, gdy zauważyłem, że w moją stronę kroczy klaczka, którą już wcześniej miałem okazję poznać. Mowa tu o Naero, którą można było poznać po umaszczeniu i niezdarnym chodzie.
- Hej! Pobawimy się w skojarzenia? - spytałem się, kończąc picie mleka.
- Pewnie, ty zaczynasz - uśmiechnęła się, powstrzymując swoje przednie nogi przed upadkiem.
- Mleko!
- Jedzenie!
- Mama!
- Rodzina!
- Rodzeństwo!
- Kłótnie!
- Ból!
- Walka!
- Śmierć!
- Życie!
- Źrebak!
- Ja! - na tym zabawa się skończyła. Muszę przyznać, że to były dosyć nietypowe skojarzenia. Czułem, że w moim gardle jest sucho, więc napiłem się mleka.
- Tak w ogóle, to czemu pijesz mleko od Specter, a nie od Rose? - spytała Nearo, stawającą do kolejki po mleko.
- Bo Rose go nie ma. - uśmiechnąłem się do klaczki.
<Nearo? Wena się kończy ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!