Co zamierzałam zrobić? Nie wiem. Niczego nie byłam pewna, prócz tego, że teraz wszyscy w klanie będą zastanawiali się, skąd ta trójka się wzięła. Chwilowo od odpowiedzi uwolniła mnie Naero, która chcąc wykonać krok do przodu zachwiała się upadając. Niepokoiło mnie to, bo stało się tak już kilka razy. Zastanawiałam się, czy aby na pewno jest zdrowa. Dante ruszył już, żeby jej pomóc, jednak zgromiłam go wzrokiem i pomogłam wstać mojej córce. Spojrzałam na ogiera patrzącego się na mnie ze... Smutkiem? Zawodem? Niemą prośbą? Nie można było określić tego jednym, konkretnym słowem.
- Proszę... Mogę podejść? - zapytał wręcz błagalnie. Skinęłam głową.
- Więc..? - zapytał stojąc już przede mną wyraźnie oczekując odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie. Westchnęłam i powoli zaczęłam mówić to, co przez tyle czasu skrywałam w sercu:
- „Byłeś gotowy podjąć ryzyko.
Byłeś gotowy ponieść konsekwencje.
A mimo to uciekłeś
Zostawiłeś mnie samą
To była tylko przyjaźń
Wielka niewiadoma
Ale dopiero teraz
Gdy zostałam sama
Gdy mnie opuściłeś
Poczułam, jak bardzo...
Jak bardzo cię potrzebuję.
Mijały dni, tygodnie
Z każdym kolejnym dniem
Z każdym kolejnym oddechem
Coraz więcej łez spływało
Ciało i serce tęskniło
Umysł mówił, że to koniec.
Jak myślisz, co wygrało?
Czy stałbyś tu przede mną
Gdybym za rozumem poszła?
Teraz gdy tu stoisz widzę
Jak bardzo cię potrzebowałam
Potrzebowałam? Nie. Ja...
Ja potrzebuję się przez cały czas.
Od zmierzchu do świtu
Od lata do zimy.
Tym razem zostaniesz?
Pozwolisz zaufać?
Ty też wiesz jakie to uczucie
I teraz, gdy to mówię
Doskonale wiesz o co chodzi.
Wiesz jak się czuję... ”- po wypowiedzeniu tych słów spuściłam wzrok wyczekując reakcji ogiera. Te słowa układałam odkąd tamtego pamiętnego dnia rozstaliśmy się. Nie spodziewałam się jednak, że kiedyś je wypowiem. Miałam jeden cel - chciałam, aby źrebięta nieco podrosły po czym zabrałabym je ze sobą lub zostawiła po czyjąś opieką w stadzie i ruszyła w nieznane. Kiedy żadna reakcja nie następowała, podniosłam wzrok, a Dante w tym samym momencie położył pysk na mojej szyi.
- „Znowu mnie zadziwiasz.
I bezbłędnie odgadujesz
Czego potrzebuje.
Czym do szczęścia dotrę.
Czym ja się odwdzięczam?
Cóż poradzić na strach?
Strach spowodowany czymś nowym?
Nie wiedząc o co chodzi
Przez życie podążałem na przód... ” - westchnął z trudem dobierając słowa. Najwyraźniej nie wychodziło mu to tak łatwo jak mi. Spojrzałam na niego odrywając się od jego szyi.
<Dante? Sory za jakość, ale pisanie o pierwszej w nocy nie należy do moich ulubionych czynności>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!