Strony

10.03.2019

Od Mint do Dantego „Słodko, ale gorzko”


-Myślę, że tak. Ale może też chyba okazać się czyjąś słabością-słowa Dantego dzwoniły mi w uszach. Myślałam o Shiregcie i o tym, jak miło by było poczuć jego ciepło tu i teraz. Bez względu na wszystkie przeciwności losu. Przypomniały mi się też obrazy z dawnych lat- kiedy cała gromadka źrebiąt próbowała mi pomóc przy ataku niedźwiedzia, a ja zastanawiałam się, czy właśnie nastąpił mój koniec. Byłam wtedy głupia i niewinna. Dorastanie nie miało sensu... Możliwe, że gdyby nie tamte lata, w których buzowały we mnie hormony... nigdy nie poczułabym czegoś na tak wielką skalę. Miłości. Bolesnej, ale słodkiej. Tworzącej bańkę spokoju. Nie chciałam jej stracić, choć wyniszczała mnie psychicznie. Haszysz w postaci pozytywnych uczuć związanych z nią już zbyt mocno zarył się w mojej głowie. Jednocześnie Shiregt dał mi mocno do zrozumienia, kim dla niego jestem. Lecz czasem wydawało mi się, że już nawet nie lubimy się po przyjacielsku. Że nasza relacja umiera... To za każdym razem wywoływało we mnie dreszcze. Chciałam płakać (kiedy akurat byłam sama), żeby spróbować choć trochę okiełznać swoje krnąbrne emocje, lecz już łzy nie chciały nadlatywać mi do oczu. Cierpienie po prostu owijało moje serce, z każdą chwilą zabijając nadzieję na lepszy czas.
W tym wszystkim dużo rzeczy dookoła stało się obojętnych... Ah może jedynie niepotrzebnie się nakręcałam?
-Wszystko dobrze?- zapytał mój towarzysz, na co wyrwana z przemyśleń — zarumieniłam się. Emocje na dźwięk tego pytania zaczęły we mnie buzować. Musiałam wybuchnąć.
-Słodko, ale gorzko- odparłam, po czym z moich oczu polały się strumieniami łzy. Wiedziałam, że to żałosne. Niestety nie mogłam nic na to poradzić. Przez parę chwil miałam nawet wrażenie, że to sen... To wszystko jednak nie było tylko utworem mojej wyobraźni podczas poddawania się objęciom Morfeusza. Niestety...
<Dante?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!