Strony

10.03.2019

Od Khonkha do Mivany "Walka z losem"

Wyczułem, iż klacz męczą myśli, z którymi ciężko jej sobie poradzić. Poza tym, sama niemal wprost mi to powiedziała. Nie spodziewałem się jednak tak dosadnego objaśnienia, czym tak bardzo się przejmuje. Rzadko zdarzało się, iż ktoś mówił tak bardzo wprost, co go trapi. Kiedy jednak tak się już działo, należało uważać, aby przypadkiem nie urazić swojego rozmówcy. Nie chciałem w żaden sposób zranić klaczy, która odsłoniła przede mną cząstkę swojej duszy.
-Jeśli mam być szczery, to nigdy wcześniej nie miałem takich problemów...-zacząłem powoli. Klacz nic powiedziała, tylko patrzyła na mnie, wyczekując dalszych słów.-Kiedy byłem źrebięciem, liczyła się dla mnie tylko rywalizacja pomiędzy mną i moim bratem...potem opuściłem swoją rodzinę i życie stało się dla mnie jedną wielką wędrówką. Czułem, że muszę iść naprzód, bo inaczej będę stał w miejscu. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, dlaczego nie mogę się po prostu zatrzymać. W końcu jednak znalazłem swoje miejsce i zrobiłem to, to znaczy, zatrzymałem się. Stanąłem na czele założonego przez siebie klanu. Jeśli miałbym powiedzieć, co wtedy myślałem, to najprawdopodobniej byłem przekonany, że rządzenie klanem to fajna rzecz, niezbyt wymagająca, a w ogóle to jakoś to będzie. I jakoś było. Do stada dołączało coraz więcej koni, a ja chyba całkiem nieźle radziłem sobie jako władca. Myślę, że byłem szczęśliwy. Nie zastanawiałem się nad tym, czego chcę, jaka będzie przyszłość, bo żyłem chwilą, a teraźniejszość dawała mi mnóstwo powodów do radości. Poznałem wtedy Yatgaar, klan miał się coraz lepiej...żyć nie umierać. Ale wtedy stało się coś, co sprawiło, że mój świat wartości zachwiał się w posadach.
-Co takiego?-spytała zdziwiona Mivana.
-Niestety, nie mogę ci tego zdradzić. Wtedy jednak poczułem się przez wszystkich zdradzony, oszukany. Czułem, że świat dawał mi drobne powody do radości tylko po to, aby tym boleśniejszy był dla mnie ostateczny cios, jaki przyszykował dla mnie los. Nie wiem, jaki cel chcesz osiągnąć ani tym bardziej czemu się od niego oddalasz. Nie wiem na pewno, czemu twoje marzenia spełniają się innym. Wydaje mi się jednak...ja myślę teraz o życiu w ten sposób, że los szykuje dla nas drogę pełną wielu cierpień. Ale na tej drodze znajdują się też jakieś radości. Jednak, żeby do nich dotrzeć, trzeba najpierw pokonać przeszkody. Życie to jeden wielki bieg z przeszkodami. Tak naprawdę mamy do wyboru albo poddać się na samym początku, albo biec przed siebie, w ciemno, licząc, że gdzieś tam czeka na nas szczęście. Wybacz, zapewne liczyłaś na jakąś przydatną poradę albo chociaż pocieszającą mowę, ale mogę jeszcze dodać, że niektórym los gotuje wyjątkowo trudną drogę. Jednak kiedy już ją przebędą, stają się o niebo silniejsi od innych. Kimś takim była twoja matka i myślę, że kimś takim jesteś także ty-powiedziałem. Rzadko rozmawiałem z Mivaną, a już zwłaszcza na temat jej matki, ale postanowiłem przywołać jej przykład. Miałem jednak nadzieję, że nie zdenerwuje to ani nie zasmuci klaczy. Sam doskonale wiedziałem, że bolesne wspomnienia nie tak łatwo tracą swoją moc.
-Myślę, że im większą ktoś ma wartość i znaczenie, tym większe czekają go w życiu problemy. Nie pytaj mnie jednak, czemu tak jest. Wiedz jedynie, że każdy, z obecnych tu koni-wskazałem łbem w stronę klanu-ma swoje małe i duże tragedie oraz małe i duże radości. Myślę, że prędzej czy później doczekasz się i swojej "dużej radości". Zaś co do samych marzeń...może twoje marzenia spełniają się tym, którzy ich nie pragną? Być może ktoś pragnie takiego życia jak twoje, ale ma takie, jakiego pragniesz ty? Jak już wspomniałem, los jest niesprawiedliwym, krnąbrnym i rozpieszczonym dzieckiem, a my musimy z nim walczyć i grać w jego grę-posłałem klaczy lekki, przyjazny uśmiech. Dodałem to wszystko, gdyż męczyła mnie wydłużająca się cisza, która zaległa między nami. Chciałem powiedzieć klaczy, że życie często usłane jest cierniami, a nie różami, ale jednocześnie pragnąłem ją też jakoś pocieszyć. Obawiałem się jednak, czy udało mi się osiągnąć zamierzony efekt, toteż z przejęciem czekałem na jakąkolwiek reakcję ze strony Mivany. Nagle klacz zrobiła powoli kilka kroków do przodu, a potem niespodziewanie odwróciła się w moją stronę i podeszła do mnie.
<Miv? Nie morduję cię. A ty nie morduj mnie za to, że większość opka to znowu przemyślenia Khonkha>

1 komentarz:

  1. Pragniesz Sławy, Bogactwa, Mocy, Bogactwa i wszystkich marzeń
    spełnić się w życiu w mgnieniu oka? czy masz dosyć
    ucisk i chcesz opuścić obecny etap życia? Czy jesteś
    nadchodzący artysta, tancerz, polityk, biznesmen, student itp.? czy chcesz
    być legendą lub ikoną swoich czasów? oferuje Great Illuminati Society
    jesteś życiową szansą spełnienia swoich pragnień.
    Jeśli jesteś zainteresowany, skontaktuj się z nami, aby uzyskać więcej informacji
    bądź w pełni wtajemniczony w iluminatów i uzyskaj wszystko, czego potrzebujesz w życiu.
    E-mail: johnrishgroup@gmail.com
    WhatsApp +2347041743262

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!