Strony

19.03.2019

Od Dantego do Mint "W pogardzie mając tnące szpony mrozu"

Mint nagle rozpłakała się, a ja gorączkowo zastanawiałem się, jak postąpić w tej sytuacji. Rzadko widywałem się obecnie ze swoim bratem, ale wiedziałem, że klacz i on mają dość...bliskie stosunki. Ale teraz zupełnie nie wiedziałem, co mam o tym myśleć, a przede wszystkim, jak postąpić z Mint.
-Nie chcę mówić, że wszystko będzie dobrze, bo to zbyt zbyt głupie stwierdzenie. Ale myślę, że z czasem wszystko się ułoży. Co właściwie się stało?-spytałem.
-Właściwie to...właściwie to...nic. Po prostu nic. Muszę pobyć sama-powiedziała klacz, po czym, nie czekając na moją reakcję, zawróciła i oddaliła się w sobie tylko znanym kierunku. Zapewne niektórzy pognaliby na moim miejscu za Mint, ale czułem, że ona naprawdę nie chce teraz mieć ze mną do czynienia, tym bardziej, że ja zupełnie nie nadawałem się na pocieszyciela. Po chwili namysłu zawróciłem w stronę klanu i udałem się tam wolnym krokiem. Wiatr przybrał na sile, ale niespecjalnie mnie to obeszło, przynajmniej na początku. Znalazłem coś do przekąszenia, a następnie pokręciłem się trochę po klanie. Niedługo później wiatr, przybierający na sile coraz bardziej, sprawił, że całe niebo zasnuły ciemne chmury i lunął deszcz. Członkowie klanu kryli się pod nielicznymi drzewami, które dopiero co rozwinęły liście. Sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Wtem spostrzegłem swojego brata, Shiregt'a. Razem z Mivaną kryli się pod jednym z drzew. Nie mam pojęcia co, ale coś mnie podkusiło i, nim zdążyłem pomyśleć, udałem się w ich kierunku. Przywitałem się z nimi, a oni, na dźwięk mojego głosu, przerwali rozmowę i popatrzyli zaskoczeni na mnie, a później na siebie. Sam nie wiedziałem, kto był bardziej zaskoczony moim zachowaniem, ja czy oni?
-Coś się stało?-spytał po chwili mój brat.
-A czy coś musi się stać, żebym nabrał chęci do porozmawiania z bratem?-zapytałem.
-W twoim przypadku tak-odparł Shiregt, ale zaraz potem spoważniał.-Pytam serio, czy coś się stało-dodał. Prychnąłem cicho.
-A ja serio mówię, że nie. Chciałem tylko porozmawiać-odparłem.
-O czym niby?-tym razem pytanie zadała Mivana.
-Sam nie wiem, może o tym, co się u was zmieniło? Niby należymy do tego samego klanu, Shiregt to nawet mój brat, a nie pamiętam, kiedy ostatnio rozmawialiśmy-powiedziałem. Na chwilę zapanowało między nami milczenie, które przerwał dopiero ogier.
-To fakt. Zatem może...-Shiregt nie zdołał dokończyć, bo wtedy zjawiła się Mindy i jeszcze jakiś ogier.
-Władco, wybacz, ale czy mogę zająć cię przez chwilę?-zapytała klacz.
-Jasne, a czy coś się stało?-po raz kolejny mój brat miał okazję zadać to pytanie.
-Sprawdziliśmy rzekę. Poziom wody niebezpiecznie się podniósł, w dodatku wciąż pada. Obawiamy się, że za niedługo woda może dotrzeć też tutaj, i to w sporych ilościach-wyjaśniła Mindy.
-Jesteście pewni?-zapytał ogier. Oboje niemal jednocześnie pokiwali głowami.-Dobrze, w takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak ze względów bezpieczeństwa opuścić ten teren. Musimy zawiadomić wszystkich członków-dodał Shiregt. Poprosił o pomoc wszystkich obecnych, w tym mnie, więc po chwili cała nasza piątka zajęła się zbieraniem w jedno miejsce wszystkich członków. Nie było to łatwe zadanie, zważywszy na to, iż deszcz cały czas przybierał na sile, a my musieliśmy działać jak najszybciej. W końcu jednak wszyscy znaleźli się w jednym miejscu, a przynajmniej na to wyglądało. Shiregt udał się, aby to sprawdzić, wrócił jednak niezadowolony po jakichś dziesięciu minutach.
-To co? Wyruszamy?-spytała Mivana.
-Nie możemy. Kogoś brakuje-odparł ogier.
-Kogo?-zdziwiła się klacz.-Kto w taką pogodę oddaliłby się od stada?-dodała.
-Nie ma Mint-powiedział Shiregt.
-Jeszcze nie wróciła?-zdziwiłem się. Oboje popatrzyli na mnie.
-Wiesz, gdzie poszła?-zainteresował się mój brat.
-Gdzie poszła to nie mam zielonego pojęcia, wiem tylko, gdzie ją ostatnio widziałem-odparłem.
-Dobrze więc, zaprowadzisz mnie tam i razem jej poszukamy-powiedział Shiregt.
-Co? Ale ty przecież musisz zostać tutaj! Jak to sobie wyobrażasz, że zostawisz cały klan, który będzie na ciebie czekał, bo ty pognasz jednej osobie na ratunek?-spytała zdenerwowana Mivana.
-Nie będziecie na nas czekać. Ruszycie stąd w stronę bezpiecznej kryjówki, a my odnajdziemy Mint i potem do was wrócimy-odparł Shiregt.
-To bez sensu. Nie możesz od tak zostawić klanu-powiedziała klacz.
-Shiregt, ona ma rację. Kto jak kto, ale ty jesteś władcą i powinieneś być ze swoimi poddanymi-wtrąciłem się.
-Powinienem też dbać o bezpieczeństwo każdego z nich-odparł ogier.-Ale obawiam się, że macie rację. Dobrze, weź ze sobą w takim razie... Fashagara i idźcie jej poszukać-dodał Shiregt, po czym wyjaśnił mi, dokąd w tym czasie uda się klan, abyśmy zarówno ja, jak i towarzyszący mi ogier (po którego posłano) wiedzieli, gdzie mamy się potem udać. Kilka minut później, w pogardzie mając tnące szpony mrozu i siekący deszcz, Fashagar i ja ruszyliśmy w stronę miejsca, gdzie ostatnio widziałem Mint. Zapłakaną Mint.
<Mint? Nie wiem jak ty, ale ja lubię Shreka i ostatnio go oglądałam, więc taki tytuł sam mi się nasunął pod koniec XD>

1 komentarz:

  1. Pragniesz Sławy, Bogactwa, Mocy, Bogactwa i wszystkich marzeń
    spełnić się w życiu w mgnieniu oka? czy masz dosyć
    ucisk i chcesz opuścić obecny etap życia? Czy jesteś
    nadchodzący artysta, tancerz, polityk, biznesmen, student itp.? czy chcesz
    być legendą lub ikoną swoich czasów? oferuje Great Illuminati Society
    jesteś życiową szansą spełnienia swoich pragnień.
    Jeśli jesteś zainteresowany, skontaktuj się z nami, aby uzyskać więcej informacji
    bądź w pełni wtajemniczony w iluminatów i uzyskaj wszystko, czego potrzebujesz w życiu.
    E-mail: johnrishgroup@gmail.com
    WhatsApp +2347041743262

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!