Strony

23.03.2019

Od Arrow" do Eriny "Jeśli chcesz, poczekam"

-Ale myślę, że nie zrobiłaś nic złego. To nie twoja wina, że chciałaś poszukać szczęście-dodałem. Nie wiedziałem, co jeszcze mógłbym powiedzieć, aby pocieszyć Erinę. I czy w ogóle byłem w stanie ją pocieszyć. O dziwo jednak, klaczka posłała mi lekki uśmiech.
-A ty?-spytała po chwili.
-Co "ja"?-zdziwiłem się.
-No, jaka jest twoja historia?-wyjaśniła Erina.
-Ja należę od początku do tego klanu. Mam mamę, i dwie siostry...a o swoim tacie nic nie wiem. Mama nigdy o nim nie mówiła, a ja o niego właściwie nie pytałem. Nie słyszałem też, aby Risa albo Virginia o niego pytały-opowiedziałem.
-Naprawdę? I nie masz pojęcia, co się z nim stało?
Pokręciłem przecząco głową.
-Nie. Ale właściwie to dopiero teraz, dzięki tobie, zdałem sobie sprawę, że nic o nim nie wiem. Będę musiał spytać się potem o to mamie-odparłem. Po tym na jakiś czas zapanowała między nami cisza.
-Chciałbyś może w coś zagrać?-zapytała po chwili Erina.
-Jasne, a w co?
-Może się pościgamy?-zasugerowała klaczka. Momentalnie opuścił mnie dobry humor.
-Nie mogę-powiedziałem.
-Dlaczego?-zdziwiła się moja towarzyszka.
-Mam pewną...chorobę. I ona czasem przeszkadza mi w chodzeniu, a o bieganiu to już nie ma mowy-wyjaśniłem ze smutkiem.
-Ojej, a co to za choroba?
-Właściwie to nikt jej nie zna. Nawet medycy nic nie mogą na nią poradzić. Po prostu muszę pogodzić się z tym, że jestem trochę...inny-powiedziałem. Erina zamyśliła się na krótko, po czym ponownie się uśmiechnęła.
-To możemy zagrać w coś innego.
-W co takiego?-zainteresowałem się. Moja towarzyszka nic więcej już nie powiedziała, tylko zamachnęła się kopytem i kopnęła śnieg, który w rezultacie wylądował na mnie.
-Ej!-zawołałem, po czym niemal od razu odwzajemniłem się jej tym samym. Tak rozpoczęła się nasza mała bitwa śnieżna, która skończyła się, kiedy oboje nie mogliśmy już wyrobić ze śmiechu i byliśmy strasznie zmęczeni. O dziwo, ani razu nie dała o sobie znać moja choroba. W końcu jednak nadszedł czas i musieliśmy wrócić do klanu.
~Wiosną~
Od chwili, kiedy tylko wstało słońce, dało się słyszeć ptasie śpiewy, niemilknące ani na sekundę. Przypatrywałem się właśnie pewnej nieznanej mi roślinie, którą w miarę możliwości chciałem jakoś sklasyfikować, a potem zapytać się kogoś dorosłego, jak owe zioło właściwie się nazywa.
-A ty jak zwykle w roślinkach-usłyszałem za sobą głos Eriny. Całą moją uwagę pochłonęło nowe odkrycie, toteż nie usłyszałem nawet, że moja znajoma się do mnie zbliżyła. Odwróciłem się do niej i uśmiechnąłem się.
-A cóż innego mam robić?-zapytałem.
-Milion innych ciekawszych rzeczy?-spytała klaczka, podchodząc do mnie.
-Właściwie co to za roślinka?-spytała, dotykając lekko kopytem mojego "odkrycia".
-Nie mam pojęcia, ale zamierzam się tego dowiedzieć-odparłem. W tej samej chwili usłyszałem kolejne głosy, należące do moich sióstr. Minęło sporo czasu, odkąd poznałem Erinę, ale do tej pory chyba nie miała ona jeszcze styczności z nikim innym z mojej rodziny, chyba że miało to miejsce wtedy, kiedy mnie nie było w pobliżu. Po chwili zjawiła się moja mama i obie siostry.
-Co robisz, Arrow? Znowu oglądasz te swoje badyle?-zapytała z wrednym uśmiechem Risa.
-O, znalazłeś sobie kogoś, kto ogląda je z tobą?-dodała, widząc Erinę.
-Risa...-upomniała ją mama, po czym przeniosła wzrok na nas.
-To moja znajoma, Erina. Erina, to moja mama i siostry, Virginia i Risa-powiedziałem.
-Miło mi panią poznać, nazywam się Erina-powiedziała klaczka, po czym uśmiechnęła się lekko.
-To już wiemy-powiedziała Risa, przewracając oczami. Mama zgromiła ją wzrokiem.
-Wyglądasz na bardzo miłą klaczkę. Mi także miło więc cię poznać-powiedziała moja mama. Spojrzałem na Erinę i wtedy coś mi się przypomniało.
-Mamo, co się właściwie stało z naszym tatą?-zapytałem. Zaskoczone, Virginia i Risa spojrzały na mamę, która była chyba niemniej zdziwiona tym pytaniem.
-Yhm, Arrow, może opowiem ci o tym później?-odparła klacz.
-A dlaczego nie teraz?-zdziwiłem się.
-Teraz lepiej pobaw się ze swoją nową znajomą, albo z siostrami. Ja na razie muszę coś załatwić, więc zostawiam was samych-powiedziała mama, po czym oddaliła się dumnym krokiem.
-No, no, no, braciszku, chyba pierwszy raz w życiu zadałeś jakieś mądre i ciekawe pytanie-powiedziała Risa.
-Czy ja wiem, czy takie mądre-wtrąciła Virginia.
-Hej, ty, jak ci tam było...Erina? Chcesz z nami w coś zagrać? W berka? Chowanego? Wyścigi?-Risa zignorowało niejako uwagę naszej siostry i pewnym krokiem podeszła do klaczki.
-Ehm, ale przecież Arrow nie będzie mógł zagrać wtedy z nami-zauważyła Erina.
-Trudno, braciszku, chyba nie będziesz miał nam tego za złe?-zapytała Virginia, przywołując na twrz sztuczny uśmiech.
-Nie, skądże-odparłem, wiedząc, że jej i tak nie obchodzi moje zdanie.
-Erina, jeśli chcesz, możesz z nimi w coś zagrać, ja poczekam-dodałem po chwili. Nie chciałem zabierać mojej znajomej okazji do zabawy.
<Erina? Jak ja nie lubię, kiedy trzeba zrobić taki nagły przeskok czasowy XD>

1 komentarz:

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!