-Może nie powinnam słuchać ciekawskiego serca, a logicznego umysłu, ale... tak, wybiorę się z tobą.
*Współcześnie*
Stałam na skraju drogi, rozmyślając o moim związku z Shiregtem,
w duchu przeklinając się za wszystkie kryzysy w nim. Status mojego
partnerstwa z nim odbijał się znacząco na mnie, stałam się bardziej
małomówna i zajęłam moją pasją z dzieciństwa -pisaniem wierszy. W moim
ostatnim smutnym podejściu do życia, w ciągłej niechęci odznaczała się
mała iskierka zamiłowania do zlepiania słów w sensowne zdania i
upiększania świata określając go zbiorem poetyckich określeń. Szybko w
mój repertuar weszły średniej długości opowiadania. Mogłam w nich
rozpętać groźną burzę lub karmić postacie do przesady cukierkami co
bardzo mnie zadowalało. Nagle przebiegł obok mnie Dante z lubą mu klaczą
u boku. W duchu zazdrościłam mu, że ma się do kogo odezwać, gdy życie
nie jest mu miłe. Chociaż... ja też nie mogłam narzekać, mogłam wyżalić się choćby jemu albo... Shiregtowi. Nie mogę zaprzeczyć, że ten drugi zajął w moim sercu wyjątkowe miejsce i nie mogę zamazywać jego obecności, jeżeli
potrzebuję paru dobrych słów. Kiedy tajemnicza wielbicielka Dantego
odeszła, pozostawiając go samego, podeszłam do niego bez namysłu, po
czym odkryłam, że właściwie nie mam nic do powiedzenia. Z czasem
przeciągania się niezręcznej ciszy, coraz bardziej żałowałam, że to
uczyniłam.
<Dante?Wiem jak to jest dostać odpis po paru miesiącach>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!