Pasłem się spokojnie, gdy wtem tuż obok mnie zjawił się Mikado. Po przywitaniu się zapytałem mu się, czy coś się stało. Nie wyglądał bowiem najlepiej. Jego tajemnicza odpowiedź dość mocno mnie zdziwiła.
-Mikado, czy mógłbyś trochę jaśniej?-zapytałem. Nie chciałem urazić ogiera, ale zupełnie nie miałem pojęcia, o czym on mówi.
-Właściwie to nieważne-odparł Mikado, po czym chciał się oddalić.
-Zaczekaj. Skoro już rozmawiamy, to chciałem się zapytać, jak się trzymasz? Po...tym wszystkim?-spytałem.
-Sam nie wiem-odpowiedział ogier.
-Wiem, że musi ci być ciężko. Nie wyobrażam sobie, co ja czułbym, gdybym stracił Yatgaar. Zresztą, ja także tęsknie za Marabell. Kiedy wspominam początki naszej znajomości, aż trudno mi uwierzyć, że jej już z nami nie ma, a i mi nie pozostało wiele czasu na tym świecie-powiedziałem. Wiedziałem, że w ten sposób mogę przywołać bolesne wspomnienia, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Przez długą chwilę między nami panowała cisza.
-Czasami budzę się i kiedy widzę, że jej przy mnie nie ma, mam ochotę iść jej poszukać. Ale wtedy dociera do mnie rzeczywistość-odparł Mikado. W jego głosie nie pobrzmiewał już nawet smutek, tylko czarna rozpacz.
-Czasami trudno jest nam pogodzić się z rzeczywistością-powiedziałem. Nagle blisko nas dało się słyszeć wesołe głosy. Jednocześnie zwróciliśmy głowę w tę samą stronę i ujrzeliśmy biegnących Dante'go i Specter. Wyglądali na doskonale dogadującą się parę przyjaciół, a może i nawet coś więcej. Gdyby ogier znalazł sobie jakąś partnerkę, byłaby to dla mnie ulga. Może ona potrafiłaby go utemperować i nie robiłby tak wielu nieprzemyślanych rzeczy. Po chwili oba konie zniknęły z naszego pola widzenia.
-Też kiedyś się tak zachowywaliśmy. Ja i Marabell. Może nie dokładnie tak, ale podobnie-odezwał się Mikado.
-Co by nie mówić, miłość to piękne uczucie-odparłem. Następnie odwróciłem się w stronę ogiera. Ten jednak nie patrzył na mnie, tylko na ziemię.
-Szkoda tylko, że niesie ze sobą tyle cierpienia-westchnął.
-Mikado?-powiedziałem. Ogier zdawał się czekać na ciąg dalszy mojej wypowiedzi, ale kiedy niczego takiego nie usłyszał, w końcu podniósł na mnie swój przepełniony smutkiem wzrok.
-Co?-zapytał.
-Może wolałbyś porozmawiać o czymś innym?-zapytałem. Wiedziałem, że nasza rozmowa może co najwyżej jeszcze bardziej rozdrapać stare rany i tak niedostatecznie jeszcze zagojone. Poza tym ze względu na przyjaźń z Marabell czułem się zobowiązany do pomocy Mikado, a nawet Mivanie, gdyby zaszła taka potrzeba. Taka przyjaciółka jak Mara to skarb, a dla skarbu robi się wszystko. Wcześniej niestety inne sprawy zaprzątały moją głowę, ale teraz poczułem, że muszę pomóc ogierowi, o ile będę w stanie. W końcu czasem można poczuć się lepiej po zwykłej rozmowie.
<Mikado? Sorki, że dopiero odpisuję"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!