Drogą szła trójka koni. Klacz, ogier i ich syn. Brzmi jak opis wycieczki? Nic z tego. Shiregt po jakimś czasie zaproponował postój. Tak czy inaczej musieliśmy poczekać na wsparcie.
-Może jednak ktoś z nas powinien iść dalej?-zapytała Yatgaar.
-Myślę, że na razie możemy tutaj poczekać-odparłem. Chcąc nie chcąc jednak zatrzymaliśmy się. Mieliśmy trochę czasu, aby sprawdzić pobliski teren, zanim dołączyli do nas Etsiin i Miriada. Powiedzieli nam przy okazji, gdzie znajdują się pozostałe grupy.
-Świetnie, zatem możemy ruszać dalej-powiedziałem.
-Poczekaj, ojcze-odezwał się Shiregt.
-Co się stało?-spytałem.
-Dowodzisz drugą grupą. Powinieneś więc być z nimi, a nie z nami-powiedział.- Oczywiście bardzo cieszy mnie twoja obecność, ale nie możemy zmieniać ot tak ustalonego planu-dodał po chwili ogier.
-Ale...Mam czekać spokojnie na rozkazy, podczas gdy wy wszyscy będziecie się narażać, dyskutując z potencjalnym wrogiem?-zapytałem.
-Przynajmniej poczujesz, jak to jest być zwykłym członkiem klanu, a nie władcą. Ale teraz na poważnie. Może to i lepiej? Shiregt ma rację, zmiana planów teraz mogłaby wprowadzić niepotrzebny, a wręcz niebezpieczny chaos. Poza tym, poradzimy sobie-powiedziała Yatgaar, podchodząc do mnie.
-To znaczy...ja uważam też, że ty, matko, powinnaś towarzyszyć ojcu-odezwał się Shiregt/.
-Ja? Dlaczego?-zdziwiła się Yatgaar.
-Wasze nieocenione doświadczenie może przydać się podczas walki-odparł ogier.
-Właśnie, nasze nieocenione doświadczenie może się też przydać podczas rozmowy-odezwałem się.
-Właściwie to ja mogę jeszcze zawrócić i wziąć na siebie odpowiedzialność za dowodzenie drugą grupą-powiedziała Miriada.
-A dasz sobie radę?-spytał Shiregt. Klacz rzuciła mu pewne siebie spojrzenie.
-Wątpisz we mnie?-spytała.
-Dobrze więc. Miriada wraca do reszty i oznajmia im zmianę planów, a my idziemy dalej szukać tamtych koni. Zgoda?-powiedział Shiregt. Plan ten pasował każdemu, więc już po chwili wszyscy ruszyliśmy. Oczywiście Miriada w przeciwnym kierunku niż my.
-Może powinienem jej towarzyszyć?-spytał nagle Etsiin, oglądając się z troską za klaczą.
-Miriada sobie poradzi. Ty przydasz nam się tutaj. Jesteś zwiadowcą, a więc musisz mieć niezwykle bystry wzrok i będziesz mógł nas w porę ostrzec, jeśli zauważysz coś niepokojącego-powiedział Shiregt. Po tych jego słowach na pewien czas rozmowy ucichły. Etsiin i nasz syn szli kawałek przed nami.
-Czuję ogromną dumę, kiedy Shiregt podejmuje tak mądre decyzje, ale jednocześnie nie dociera do mnie, że on nie jest już źrebięciem-powiedziałem tak, żeby tylko Yatgaar mnie usłyszała.
-Uwierz mi, że często mam tak samo-odparła z uśmiechem.
-Chwila!-zawołał nagle Etsiin, przystając, przez co wszyscy się po chwili zatrzymaliśmy.
-Coś się stało?-zaniepokoił się Shiregt. Yatgaar i ja spojrzeliśmy na siebie, a potem zaczęliśmy się rozglądać dookoła. Zawędrowaliśmy w okolice jakichś niewielkich wzniesień.
-Coś mi tu nie gra...-powiedział Etsiin. W tej samej chwili zza obu stron pagórka naprzeciw nas wybiegło kilkanaście koni. Nim się zorientowaliśmy, otoczyły nas kołem.
-Kim jesteście i czego tu szukacie?-odezwał się kary ogier, wychodząc nam naprzeciwko z trójką towarzyszy.
-Porozmawiać-odparł Shiregt, wysuwając się lekko naprzód.
-A niby o czym?-zdziwił się koń.
-O tym, co robicie na naszym terenie-powiedział Shiregt. Przez tłum koni przebiegł cichy szmer, po czym wszyscy zamarli, czekając na dalszy rozwój akcji. Spojrzałem ukradkiem na Yatgaar. Stalowym wzrokiem mordercy wpatrywała się w naszego rozmówcę. Gdyby wzrok mógł zabijać, już byłoby po kłopocie.
-Nie wiedzieliśmy, że te tereny do kogoś należą-odparł po chwili ogier.
-Akurat. Zdajemy sobie sprawę z tego, że doskonale o tym wiedzieliście-powiedział Shiregt. Ogier zmrużył lekko oczy.
-Skąd macie takie informacje?-zapytał.
-Mamy swoje sposoby, aby o wiedzieć wszystko o wszystkim-odparł nasz syn.
-Cóż, w takim razie chyba będę zmuszony zabrać was ze sobą. Pewien osobnik z chęcią by was wszystkich poznał-powiedział nasz rozmówca, po czym uśmiechnął się.
-Skąd pewność, że my chcemy poznać jego?-odezwała się Yatgaar.
-Bo nie macie wyboru, jeśli chcecie przeżyć-odparł ogier. Następnie z otaczającej nas grupy wystąpiło kilka koni, posiadających broń. Nasz rozmówca jasno dał na do zrozumienia, że jeśli chcemy przeżyć, musimy iść z nim. Niestety walka z taką zgrają nie byłaby zbyt dobrym pomysłem, więc, chcąc nie chcąc, musieliśmy przystać na jego warunki. Ruszyliśmy więc za nim, otoczeni przez chmarę jego towarzyszy. Jednocześnie każde z nas stale oglądało się na boki, gdyż wiedzieliśmy, że musimy mieć się na baczności. Przede wszystkim nie mogliśmy też pozwolić, aby nas rozdzielono.
<Yatgaar? Mam nadzieję, że może być XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!