— Nie, dzięki. Właściwie już skończyłam. - przestałam się siłować z przedmiotem, zostawiając go na uboczu.
— Aha. - mruknął koń. - Wiesz może, dokąd dokładnie wędrujemy? - dodał nagle z zaciekawieniem.
— Wędrujemy? - zdziwiłam się. - Może to był fałszywy alarm. - rzekłam. W każdym razie Shiregt z całą pewnością niczego takiego nie oznajmiał.
— Pewnie tak. - przyznał po krótkiej chwili milczenia Etsiin i przyłączył się do mnie, zrywając roślinność obok.
~Kilka dni później~
Leżałam na brzuchu na miękkiej, zapadającej się pod moim ciężarem warstwie mchu wymieszanej z trawą i odrobiną zgniłych liści z poprzedniego roku. Po tym czekała mnie kąpiel w ciepłych, acz słonych wodach jeziora, ale na razie letnie słońce grzało mi przyjemnie grzbiet, zamiast siec go deszczem, jak przez większość czasu. Byłoby wspaniale, gdyby się tak postarało na uroczystość. W końcu nie co dzień władca wyprawia jakąś zabawę trochę z okazji kolejnej rocznicy własnych urodzin, trochę ot tak. Położyłam się w miejscu niewidocznym dla innych koni, choć blisko reszty, wśród dość gęstego podszytu, cieszącego oczy zielenią lata oraz czernią jagód. Głowę trzymałam pochyloną nad swoją pracą, co jakiś czas mrucząc pod nosem dosyć niepochlebne słowa; kopytem przytrzymywałam sobie metalową obręcze, zaś zębami i drugą kończyną ozdabiałam ją jakoś owocami natury przyklejonymi za pomocą żywicy. Była to żmudna i niewdzięczna robota, lecz dla mnie równocześnie pasjonująca i uspokajająca. Pamiętałam te poranki, kiedy robiłam to wraz z mamą. Czas mijał nieubłaganie.
Prawie już skończyłam, kiedy akurat usłyszałam czyjeś kroki. Odrzuciłam obręcz w wijące się korzenie jednego z drzew. Gdy podnosiłam się z ziemi, pojawił się nakrapiany ogier - Etsiin. Doprawdy zastanawiające, jak często można na kogoś wpadać, a przynajmniej odnosić takie wrażenie.
— Cześć. - rzekłam z wyprzedzeniem.
— Witaj. - odwzajemnił powitanie. - Co tu robisz, jeśli mogę spytać?
— Nic specjalnego. - stwierdziłam lekceważąco. Słońce wisiało już dosyć nisko, a obiecałam pomóc jeszcze w jednym punkcie tajnych przygotowań. - Muszę już iść. Mam jeszcze trochę do zrobienia. - uśmiechnęłam się porozumiewawczo i przeszłam prędko obok konia.
<Etsiin? Może nie opisuj jeszcze tych przygotowań, jeżeli już postanowisz się zabrać ,,na gapę"XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!