Strony

8.11.2018

Od Etsiina do Miriady ,,Chłodna stal"

-Aha.. –odparłem, w zasadzie już sam do siebie. Stałem chwilę w miejscu, jednak chwilę potem ruszyłem dalej przed siebie. Westchnąłem cicho, droga była przyjemna, wokoło przemykały różne dzikie zwierzęta. Powoli zaczynało zmierzchać, a słońce chowało się za horyzont. Niebo przybrało różowe barwy, a niekiedy przelatywały jakieś jaskółki. Zamyśliłem się i uderzyłem głową w drzewo.
-Ał..! –krzyknąłem głucho. Podniosłem wzrok, a drzewo było mocno obryzgane krwią. –Co do..?
Rozejrzałem się, ale w zasięgu mojego wzroku nie było żadnego ciała, kości albo mięsa. Zaniepokojony zawróciłem, ściemniało się jeszcze bardziej. Czułem trwogę, właściwie nie wiem dlaczego. To mógł być zwykły ślad po polowaniu wilków lub irbisa.. przemknęło mi przez głowę, ale silne przeczucie zaprzeczało. Ruszyłem do kłusu, aż w końcu dotarłem do Klanu. Zmęczony całym dniem zasnąłem.

Zbudziłem się, czułem, że jestem obklejony czarną, klejącą mazią. Nie chciała za nic zejść z mojego ciała. Długi ślad tego czegoś ciągnął się gdzieś w przód. Podniosłem głowę w górę i zobaczyłem wszystkie konie martwe.. krzyknąłem i zrobiło mi się zimno. Na samym szczycie leżało ciało Miriady, pozbawione głowy. Zrobiło mi się nie dobrze. Poczułem, jak czarna maź wciąga mnie w ziem..
Obudziłem się z krzykiem. Przez chwilę miałem wrażenie, że to dalej się dzieje, ale na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Kilka koni popatrzyło na mnie z nieukrywaną złością. Obudziłem ich. Rozejrzałem się, był już dobry środek nocy. W gęstym lesie dostrzegłem małe światełko. Obudziła się we mnie ciekawość. Trochę niepewnie ruszyłem tam, po drodze zobaczyłem Miriadę.
-Uh.. jak coś, niedługo wracam. –rzuciłem w jej stronę, ona tylko kiwnęła głową i patrzyła chwilę za moim śladem. Dotarłem do lasu. Poczułem strach i chłodny wiatr, który bił od ciemnego lasu. Przełknąłem ślinę i kłusem ruszyłem w środę światła. Ku mojemu przerażeniu, na samym środku pustej polany, w ziemię był wbity kij, na którym płonął ogień i co najgorsze, była na niego wbita czaszka konia. Brudna od krwi, dalej miała na sobie ślad mięsa. Znów było mi niedobrze. W pewnym momencie poczułem chłodną stal, którą ktoś przykłada mi do gardła. Nie mogłem krzyknąć ani nic zrobić.
<Miriada? Tylko coś takiego wymyśliłam.. (nie wiem o co chodzi z tymi przygotowaniami XD) troszkę mało dialogów z Mirą, wybacz.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!