W rejonach wysokogórskich nasze stado przebywało już od dłuższego czasu, a ja odnosiłem wrażenie, że praktycznie od wieków - obrazy soczyście zielonych, płaskich, wiosennych stepów, wijące się pośród nich brudno-błękitne wstęgi potężnych leniwych rzek, zlepków tysięcy strumieni czy też nawet zwykłych, liściastych lasów była jakże odległe i zamglone, niczym największe senne marzenia. Moje serce tęskniło do tych prawdziwie ojczystych krajobrazów, zwłaszcza otwartych, płaskich przestrzeni. Czas było ten stan zmienić - głównym powodem był też fakt zbliżającej się wiosny, okresu pamiętnych wichur i ubogich pastwisk. Zamierzałem skorzystać jeszcze z jej pierwszych owoców nad jeziorem Uws, a następnie przenieść się w leśne okolice, gdzie drzewna zapora uchroniłaby klan przed podmuchami rozgoryczonego żywiołu.
Do takiego zadania potrzebni byli mi głównie zwiadowcy, którzy mogliby prędko przebyć tę trasę i dostarczyć informacji o jej i miejsca docelowego stanie. Nie chciałem się o tym dowiadywać w czasie wędrówki, nie mając już możliwości odwrotu. Podjadłem więc trochę, zrobiłem krótki patrol i ruszyłem na poszukiwania pewnej pary - Doriana i Salkhi. Już po niedługim czasie dowiedziałem się, że pierwszy zwiadowca nie wróci do wieczora. Przepadł gdzieś ze swoją partnerką. Przewróciłem oczami z niezadowoleniem. Kiedyś jeszcze zajmę się lekceważeniem obowiązków na rzecz jakichś głupich miłosnych zabaw. - obiecałem sobie, po czym zacząłem wypatrywać w tłumie klaczy. Wkrótce zauważyłem charakterystyczną kasztanowatą sylwetkę w tłumie. Podkłusowałem bliżej. Salkhi uniosła kształtny łeb na smukłej szyi i utkwiła we mnie spojrzenie ciemnych oczu. Właściwie musiała trochę zadzierać głowę z powodu swojego wzrostu. Znałem ją tylko z imienia, widzenia i faktu, że została osadzona na randze zwiadowcy.
— Coś się stało? - spytała z zaciekawieniem.
— Nie...nie całkiem. - rzekłem, śmiejąc się dla rozpędzenia podejrzeń. - Ale potrzebny jest mi jakiś zwiadowca. Znasz go może? - klacz milczała chwilę ponuro, ale odezwała się przyjaźnie:
— Może ty, władco, coś mi o nim opowiesz? - jej odpowiedź na moment dosłownie mnie zgasiła - na szczęście nie na długo.
— To sprytna, ruda dusza. - odparłem krótko.
<Salkhi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!