Strony

8.09.2018

Od Salkhi do Mivany ,,Życie nie jest kolorowe"

Na początku panowała między nami dość niezręczna cisza — nikt nie miał pojęcia, o czym moglibyśmy porozmawiać, więc każde z nas milczało jak zaklęte. Kiedy jednak gęsta atmosfera zaczęła mnie irytować, postanowiłam się odezwać, nawet jeśli głupią wypowiedzią miałabym nieco zszargać sobie opinię.
— Więc, Atlas... Jak wygladało życie w Stadzie Białego Orła?
Ogier słysząc moją wypowiedź spiął się i przez chwilę milczał, zapewne zastanawiając się nad odpowiedzią. Cóż, nikt nie mówił, że zadaję łatwe pytania.
— Nieprzyjemnie. Nie chciałabyś do niego należeć. — mruknął w końcu zdawkowo, swoim stwierdzeniem wywołując mnie prychnięcie.
Zdecydowanie nie lubiłam czuć się niedoceniania, mimo, iż zaskakując później innych miałam większą satysfakcję. Jednakże nawet wspaniały widok pysków zszokowanych przeciwników nie był wart bycia traktowaną jak źrebak.
— Skąd taki wniosek? — zagadnęłam, na razie nie dodając swoich trzech groszy. Bardziej chciałam uzyskać satysfakcjonującą odpowiedź na zadane wcześniej pytanie, od której to gniadosz starał się chcieć wymigać. Nie ma jednak mowy, że mu na to pozwolę — zanadto zżerała mnie ciekawość.
— Widać to po tobie. — parsknął, zapewne chcąc rozluźnić atmosferę i zmienić temat.
— Na razie tego nie skomentuję, ale nie myśl sobie, że odpuszczę ci niedocenianie moich zdolności. — posłałam mu słodki uśmiech, delikatnie przyspieszając kroku. — Mimo wszystko nadal czekam na bardziej rozwinięte zdanie.
Bojownik westchnął ciężko, patrząc przed siebie. Oho, chyba dotarła do niego rzeczywistość. Zerknął na mnie i Mivanę (która, swoją drogą, przez cały czas siedziała cicho, jakby nie obchodziła jej nasza rozmowa, ale widziałam jak co jakiś czas rzuca spojrzenia w stronę naszego towarzysza) kątem oka, po czym przez chwilę ponownie zapanowała cisza.
Już zaczynałam sądzić, że nie miał zamiaru zwierzać się właściwie niedawno poznanym klaczom, kiedy harmonię trwającą dookoła przerwał lekko zachrypniętym głosem.
— Przyjmowanie do Stada nie wygląda tak, jak tutaj. Potencjalni członkowie są zmuszeni walczyć kolejno z trzema najsłabszymi końmi, a żeby się dostać, powinni wygrać conajmniej dwa z pojedynków. W przeciwnym wypadku są mordowani. — odwrócił na chwilę łeb w naszą stronę, jakby chciał sprawdzić czy go słuchamy, a kiedy napotkał zdziwione i zaciekawione spojrzenia, kontynuował. — Są przypadki, kiedy pojedynczy chętni dostają szansę z jedną wygraną na koncie, ale zazwyczaj to konie dorastające oraz tacy, w których wyżej postawieni dostrzegli potencjał.
Pokiwałam w zamyśleniu głową, przetwarzając w myślach słowa Atlasa. Rzeczywiście, niezbyt kolorowo, a to dopiero przyjęcia...
Posłałam mu słaby uśmiech, by zachęcić go do dalszych zwierzeń.

<Miv? Również wybacz oczekiwanie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!