Strony

7.08.2018

Od Shiregt'a ,,Naśladownictwo (Naadam)"

Wyskubywałem wygrzebane kopytem spod cienkiej warstwy śniegu twarde łodyżki roślin, w większości jeszcze trzymające się przy życiu, ale powoli ulegające prawom natury i zapadające w kamienny sen, by ponownie wyjść nad ziemię w następnym roku. Jeszcze wiele liści pozostało na drzewach, raz po raz ściąganych przez podmuchy zimnego wiatru. Ustawiłem się na większym kawałku wolnej przestrzeni między drzewami, by móc w pełni wykorzystać południowe promienie słoneczne. Zima dała już o sobie poznać.
Obok mnie pasł się również wyjątkowo mój brat, zamiast włóczyć się gdziekolwiek. Każdy kiedyś potrzebuje odpoczynku. Nie zwracałem na niego uwagi, dopóki nie odezwał się, nadstawiając uszu z lekkim zaniepokojeniem:
— Słyszysz to? - spytał.
— Hm? - również stałem się bardziej czujny, lecz nadal niczego nie słyszałem. Przynajmniej wzrok mam lepszy.
— Jakby ktoś walił w coś twardego. - dodał Dante, ponownie zajmując się posiłkiem. Ruszyłem się z miejsca, postanawiając to sprawdzić.
Po pewnym czasie kręcenia się w kółko dotarły mnie wreszcie te dziwne odgłosy. Podążałem wytrwale za nimi. Nie minęło dużo czasu, gdy między drzewami zauważyłem końską sylwetkę, w której rozpoznałem Mivanę. Gniada klacz maltretowała z furią jedno z nich. Przyglądałem się temu przez chwilę. Do głowy wpadł mi pomysł: mogę tę technikę wykorzystać do przygotowań do Naadam. Wtem moja znajoma przerwała. Najlepiej zacznę już teraz. - pomyślałem, oddalając się galopem. To cud, że mnie nie zauważyła. Gdy już byłem wystarczająco daleko, zabrałem się za pierwszy lepszy gruby pień. Wkrótce śnieg usłany był odłamkami kory, a ja nie czułem nóg. Mimo to napierałem dalej, za cel przyjmując sobie powalenie tego olbrzyma co było, rzecz jasna, zwyczajnie niemożliwe. Już po południu wróciłem do stada. Miva uśmiechnęła się do mnie lekko. Odwzajemniłem uśmiech, kręcąc łbem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!