Strony

21.08.2018

Od Dantego do Fashagara "Wspólny posiłek"

Sirocco usiłowała przekonać swojego ojca, że nie wybieramy się na kraniec świata, aby spotkać ludzi i dobrowolnie oddać się w ich ręce. Bo, najprawdopodobniej, tak właśnie Hadvegar widział nasze plany. Dyskusja między nimi toczyła się w najlepsze, a ja uważnie się jej przysłuchiwałem, jednak nie za bardzo się w niej udzielałem. Moja uwaga została rozproszona dopiero, kiedy poczułem, że ktoś dość niekulturalnie ciągnie mnie za ogon.
-Ganiasz! Bawimy się w ganianego!-zawołał Fashagar, po czym zaczął uciekać. Westchnąłem z rezygnacją. Wolałem zostać tutaj, aby w razie czego pomóc Sirocco przy przekonywaniu jej ojca, jednak obawiałem się, że ogierek zaraz rozzłości się, że wszyscy go ignorują i z wycieczki będą naprawdę nici. Rzuciłem się więc za nim w pogoń. Byłem pewien, że szybko go złapię, ale udało mu się zrobić kilka dobrych uników. Musiałem się więc trochę przyłożyć, aby go dotknąć. W końcu jednak to Fashagar musiał zacząć mnie gonić. Ku jego niepocieszeniu, ja również nie dałem się łatwo złapać. Po jakimś czasie zabawę przerwała nam jednak Sirocco.
-Nic z tego, nigdzie nie pójdziemy-westchnęła.-I tata mówi, że mamy już wracać-dodała, zwracając się do swojego brata.
-Cooo? Czemuuu?-zapytał ogierek, przeciągając słowa. Był wyraźnie niezadowolony z tego, że zabawa na dzisiaj się już skończyła. Ja przez chwilę też byłem zmartwiony, ale zaraz poprawił mi się humor.
-No cóż, mówi się trudno-powiedziałem.
-Naprawdę? Nie jesteś zły?-zapytała Sirocco?
-O co miałbym być zły? Poza tym jeszcze będzie czas i odpowiednia chwila na zabawę-powiedziałem, uśmiechając się przy tym.
-Hura! Jeszcze się pobawimy!-zawołał uradowany Fashagar.
-Tak, ale nie dzisiaj-powiedział Hadvegar, podchodząc do nas. Pożegnaliśmy się więc. Sirocco i Fashagar poszli ze swoim ojcem, a ja postanowiłem odszukać Shiregt'a, aby wkurzyć go trochę dla zabawy.
~Następnego dnia~
Miałem już ułożony plan. Z samego rana chciałem zabrać Sirocco i udać się na przygodę życia, która poprzedniego dnia została nam udaremniona. Uniemożliwiła mi to jednak przeszkoda o imieniu Fashagar.
-Cześć! Dokąd idziesz?-zapytał ogierek. Podbiegł do mnie, jak tylko mnie ujrzał.
-Donikąd. Spaceruję sobie tylko-odparłem, nie chcąc zdradzać mu, że szedłem po Sirocco. Nie chciałem, aby znowu się do nas przyczepił.
-A czy w takim razie mogę się z tobą jeszcze pobawić?-zapytał. Nie udało mi się znaleźć na szybko żadnej wymówki, więc musiałem się na to zgodzić. Graliśmy w ganianego, aż nie zrobiliśmy się głodni. Z niechęcią podszedłem do jednego z drzew, po czym oderwałem kawałek kory.
-Czemu nie możemy jeść trawy?-zapytał Fashagar.
-Bo jej nie ma. Zakrył ją śnieg-wyjaśniłem.
-Ale skąd on się wziął?
-Z chmur-odparłem.
-A tam skąd?-dociekał ogierek.
-Nie mam pojęcia-powiedziałem, co było zgodne z prawdą, gdyż nigdy mnie to nie interesowało.-A tak w ogóle, wiesz, gdzie jest Sirocco?-zapytałem po chwili.
<Fashagar? Wybacz, że takie słabe, następne będzie lepsze>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!