Strony

7.08.2018

Od Cardinaniego „Co zrobić?” (Naadam)


Postanowiłem się dziś porozciągać, aby choć trochę uchronić się przed zamarznięciem, chociaż prawdziwe mrozy miały dopiero nadciągnąć. Z drugiej strony miałem wielką ambicję wygrać zabawę zwaną Naadam. Wyciągnąłem przed siebie przednią kończynę, tylną przesunąłem bardziej za siebie i z tę pozą zacząłem truchtać w miejscu. Następnie zacząłem stawiać nogi w kolejności: przednia prawa, tylna prawa, przednia lewa, tylna lewa. Podczas tego szybkiego chodu przynajmniej jedna kończyna musiała dotykać ziemi. Po chwili jednak bardzo się zmęczyłem. Dysząc, udałem się na polanę z zamiarem odpoczęcia na roztapiającej się pierwszej warstwie śniegu. Po drodze spotkałem nikogo innego jak samiczkę sarny, dziwnie znajomą. Małe różki, czarne oczy jakby prześwietlające na wylot ciało osobnika innego niż ona, kolor sierści będącym słabym odcieniem rudego i niewielki, czarny, a zarazem słodki pyszczek. Z jej ślepi wydostawały się kolejne gorzkie łzy, słony płyn będący odreagowaniem oraz dowodem czyjejś rozpaczy. Wzdrygnąłem się lekko. Nie zbudowałem dość przyjacielskich relacji z tym gatunkiem. Wręcz przeciwne... Machnąłem głową z cichym prychnięciem, zastanawiając się co robić. Iść, a może poradzić dobrym słowem? Samiczka jednak nie dała mi wyboru podeszła do mnie z rykiem. Pytanie powróciło. Jak mam ją pocieszyć? A może potrzebuje jednak chwili spokoju i ciszy. Raczej nie będę dobrym psychologiem, ale też nie zamierzałem tego zawodu wykonywać. I tak już młode konie się na nie rzuciły i nie potrzebowano więcej chętnych. Myślę, że mojej towarzyszce przydałby się ktoś, kto by ją przytulił. Westchnąłem, spoglądając na jej głowę, którą uprzednio wtuliła w mój tors. Czułem, że przywrócenie jej uśmiechu to będzie ciężkie zadanie, ale ileż razy w życiu udało mi się je zrobić, jakby były bułką z masłem, pomimo początkowej niepewności.
C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!