Wycie wilka sprawiło, że lekko się zatrzęsłam.
- Na takim.. odkonieniu? Chyba tak... - Dante zaśmiał się słysząc to określenie -W każdym razie wszystko jest bardziej odczuwalne - powiedziałam, na co ogier pozbywając się chęci do śmiechu kiwnął głową. Wstałam słysząc kroki z boku. Tknęłam tylko Dantego i zza krzewów wybiegły dwa spore wilki. Cofnęłam się nieco do tyłu wpadając przy tym na Dantego, który szepnął, żebym się odsunęła. Cofnęłam się jeszcze o krok i stanęłam jak wryta. Jeden z wilków przesunął się w bok stając tuż przede mną. Z jego gardła wydobył się głuchy warkot. Nie mogłam się ruszyć. Przesunęłam wzrok na Dantego i wtedy wilk zaatakował. Nie mogłam się bronić, a ostatnie co zobaczyłam, to wybiegającego wilka stojącego wcześniej przed Dantem.
***
- Sirocco! SI-RO-CCO! - słyszałam głos Dantego, do czego doszłam dopiero po chwili
- Mhm... żyję... - mruknęłam niewyraźnie i otwarłam oczy. Nie mogłam się ruszyć, ale wiedziałam, że wilków już nie ma. Kiedy mój wzrok napotkał Dantego zobaczyłam na jego ciele dużo ran. Kiedy zobaczył, że mam otwarte oczy, od razu do mnie podszedł
- Wszystko dobrze? Już uciekły - powiedział
- Nie, nie dobrze... - powiedziałam sycząc z bólu. Dante skrzywił się lekko, jednak po chwili uśmiechnął.
- Ale wiem gdzie jesteśmy. Znalazłem tereny obok stada, ale wróciłem tutaj. - powiedział
- Przynajmniej jedna dobra wiadomość... - westchnęłam i ponownie położyłam głowę na trawie nie chcąc oglądać moich ran
<Daaanteeee??? Tak piszę, jak nie mam pomysłu...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!