Strony

25.07.2018

Od Mivany ,,Kamienie na mym grzbiecie (Naadam)"

Szłam za sokolicą, niepewna co szykuje. Podczas naszej krótkiej znajomości zdążyłam się już przyzwyczaić, że jest ona zdolna do wszystkiego, więc przed oczami mijały mi naprawdę straszne i dziwne obrazy. W końcu zatrzymaliśmy się przy stercie kamieni w różnych rozmiarach.
- Tada! Bieganie w kółko nie jest jedyną czynnością, jaką możesz wykonywać, żeby się trochę udoskonalić - głos Avy sugerował, że osiągnęła samozadowolenie - Możesz pobawić się kamykami!
- Em, Ava, z jak wysoka ostatnio spadłaś? Jak kopanie kamyków ma mi pomóc w zdobyciu najwyższych wyników w Igrzyskach Naadam?
- Mała, ty nie masz ich kopać. Masz je podnosić - słowo ,,mała" w tym przypadku nie pasowało, zważywszy na to, że jestem od niej dobre kilka razy większa, ale nie skomentowałam tego.
- Jak twoim zdaniem mam nosić te kamyki?
- No... No właśnie. Nie masz szponów, więc... Może postawię ci kilka na grzbiecie? - Raróg chyba nie przewidział pewnych różnic anatomicznych pomiędzy nami.
- Czemu nie. Zawsze można spróbować, najwyżej nie wyjdzie - stwierdziłam, dając się obładować kamykami, które jednak, mimo moich starań, dość szybko spadały, w dodatku podrażniając mój grzbiet.
- Dobra, koniec tego - powiedziałam - Chyba wolę biegać. A ty dobrze liczysz - mój ton sugerował, że nie zniosę żadnych sprzeciwów.
- No dobra... - moja towarzyszka niechętnie się zgodziła, jednak po chwili leciała koło mnie, kiedy biegłam przed siebie, gdyż nie mogłam nigdzie dostrzec żadnych punktów w dobrej odległości do biegów.
- Juuuuuhuuu - wykrzyknęłam, gnając przed siebie ile sił w kopytach. Moja skrzydlata towarzyszka wydała z siebie pisk radości.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!