- No... Mogłabyś pomóc w organizacji. No wiesz, dekorowaniem i takimi innymi rzeczami, albo zobaczyć, jak sobie radzą inni - wyliczała ptaszyna.
- Igrzyska odbędą się na jeziorem Uws - powiedziałam, tonem, którym zwraca się do małych, nic nie wiedzących o świecie źrebaków.
- Tak - odparła sokolica, poprawiając sobie pióra, chowając głowę pod skrzydło, jakbym zauważyła coś oczywistego. Bo tak właśnie było.
- A gdzie leży jezioro Uws? - drążyłam temat.
- No... Tam - Ava wskazała niezajętym skrzydłem w jakimś kierunku.
- I uważasz, że ma mogłabym TAM dobiec w jak długim czasie?
- To nie jest daleko, jakbyś się postarała, nie tak jak na tym ,,niby treningu"...
- Ava, jestem koniem. Nie umiem latać, omijać rzeczy po prostu znajdując się nad nimi, ani przemieszczać się tak szybko, jak robisz to ty - prychnęłam, podirytowana zuchwałością i czystą ślepotą mózgu ptaka.
- No... Tak. To zawsze możemy pospacerować - podpowiedziała, zupełnie nie przejmując się moim tonem.
- To dobry pomysł - przytaknęłam głową.
Potruchtałam w kierunku klanu, a tuż obok mnie frunęła moja nowa znajoma.
- Widziałam stado koni - powiedziała, przerywając ciszę - To twoje?
- Pewnie tak, to nasze tereny, więc teoretycznie nikt się tu nie zapuszcza. A ty, gdzie mieszkasz?
- Ja? A tak latam sobie, to tu, to tam - powiedziała, najwidoczniej nie chcąc kontynuować tematu.
- Widziałaś kiedyś innego Raroga? - zapytałam, chcąc zmienić tor rozmowy.
- A czy ty widziałaś kiedyś jakiegoś konia? Oczywiście, ze tak. Widziałam swoich rodziców i rodzeństwo, podczas podróży spotkałam też inne osobniki - ton jej głosu informował, że znowu dotykam niemiłych wspomnień.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!