– Fashagar. – odpowiedziałem, po czym delikatnie musnąłem moją ukochaną za pomocą chrap.
Przyglądaliśmy się naszemu synkowi jeszcze przez chwilę, jak niezdarnie próbował się podnieść i przejść kawałek, żeby zaraz potem znaleźć się we właściwym miejscu.
– Jest słodki. – oznajmiła klacz, patrząc się na syna, który właśnie zaczął ssać sutka.
– Ma to po mamie. – powiedziałem, spoglądając jej prosto w oczy, żeby zaraz potem zobaczyć jej uśmiech i lekkie zakłopotanie. Zawsze tak reagowała na wszelkie komplementy, mimo, że uwielbiała ich słuchać. To było naprawdę urocze.
– W takim razie z charakteru będzie po tacie. – oznajmiła z uśmiechem.
Odwzajemniłem jej się tym samym, po czym dotknąłem jej chrap. Jeszcze chwilę przyglądaliśmy się źrebięciu i czekaliśmy aż skończy, żeby zaraz po tym móc go zaprowadzić do reszty stada. Nie mogłem się doczekać, aż przedstawię go Ganerdene. Mam nadzieję, że zgodzi się zostać ciocią. Byłoby naprawdę wspaniale mieć jeszcze kilka kopytek do pomocy, a wolałbym by była to naprawdę odpowiednia osoba. Wcześniej Forever wybrała odpowiednią opiekunkę, więc chyba teraz moja kolej, prawda? Mimo wszystko, nie będę się kłócił, jeśli już moje jabłuszko kogoś wybrało, bo prędzej czy później Fash pozna Ganerdene, a tymczasem koniecznie musimy go zapoznać z jego siostrą.
<Forever?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!