-Jasne- odparł, ledwo słyszalnie, jak dla nas na dole. Jednak nawet odległość nie zmieniła jego entuzjastycznego, raźnego tonu. Zbiegł ze wzgórza, nie łapiąc przy tym żadnych zajęcy***. Nie wiem czemu, ale jego uśmiech mnie po prostu rozbrajał. Ogólnie bardzo miło spędzało się nim czas... Z przemyśleń jednak wyrwała mnie Mivana, która już zdążyła wytłumaczyć mu zasady, zabawy, zresztą nie dziwię się, były dość krótkie i pytała go, czy wszystko zrozumiał. Bacznie obserwowałam reakcję ogiera, przygotowana na ponowne, tym razem bardziej szczegółowe objaśnienie gry (bo gdyby nie rozumiałby córki Marabell, trzeba by samemu przejąć inicjatywę), jednakże on pokiwał energicznie głową. Gdy mieliśmy już zacząć się bawić, zauważyliśmy coś wijącego się w krzakach, wyglądającego na węża. Może bym go zignorowała, ale ostatnio zaczęłam się robić ostrożniejsza. Nagle okazało się, że jest tam jakaś klacz, która najwyraźniej walczy z gadem. Nie zwracając uwagi na sprzeciwy przyjaciół, podbiegłam trochę, chcąc sprawdzić, czy sobie radzi. Upadła na ziemię i już Mokasyn Dalekowschodni miał pryskać jadem, lecz do akcji wkroczyliśmy my. Ja przytrzasnęłam mu ogon i gdy on się obracał, żeby to mnie zabić, Shiregt przytrzasnął mu czaszkę, wskakując na niego, a Mivana nam w tym wszystkim pomagała, skacząc z jednej strony na drugą. W końcu go unieszkodliwiliśmy, ale tego, co się stało potem się nie spodziewaliśmy. Klacz rzuciła się na nas. Wylało się trochę krwi, a my byliśmy całkowicie zmęczeni, gdy ta przerwała. Jednym słowem — czuliśmy się fatalnie.
- Pamiętajcie, że nie można pomagać i ufać byle komu, bo widzicie co, się może stać. Mam nadzieję, że tym doświadczeniem trochę rozjaśniłam wam umysł. Wiedzcie też, że jeśli macie niższe umiejętności to się poddajcie. Przeciwnik może nie odpuścić, więc nie rozumiem, czemu jesteście tu bez dorosłych. Powinni, chociaż odwalić robotę nauczenia was tego i owego.
<Shi? I tak oto zaczynamy
*Czyt. Szi. Hłe, hłe dziewczynka :)
** „— Shi...mamy jakąś nową zabawę. Idziesz z nami? - zaproponowała cicho.” Dlaczego więc zawołałam? Po prostu wszystko do niego docierało jakby przez mgłę, a poza tym był daleko od nas :) Usunęłam też „jakąś”, bo to trochę idiotycznie, by brzmiało. Załóżmy, że miał takie omamy, że po prostu sobie dodał:p
***- Złapać zająca = przewrócić się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!