Mijały kolejne dni, a nasze źrebię rosło w siłę. Uwielbiałem na nią patrzeć jak się bawi z rówieśnikami, jak obserwuje otoczenie i zadaje po miliony pytań dziennie. Z każdym dniem kochałem moją rodzinę coraz bardziej, mimo tego... jak do tego doszło. Przypominała mi o tym, ale czułem, że wszystko idzie w dobrą stronę i powoli ten ból zanika. Niestety z Forever było inaczej, a ja sam czułem, że jest mi coraz bardziej niezręcznie i odsuwałem się od niej, kiedy potrzebowała czułości. Trudno mi było, ale myślę, że ona to rozumie i da mi więcej czasu. Chciałbym to zmienić, ale czy robienie czegoś wbrew sobie pomaga? Czułem, że nie, ale urazić jej nie chciałem i starałem się stwarzać jakiekolwiek pozory tego rodzinnego ciepła.
Sirocco właśnie odbiegła od nas i radośnie podbiegła do swoich znajomych. Zaraz po tym Forever oparła głowę o mnie. Przypomniałem sobie o tym, co mi kiedyś powiedziała. Była ze mną szczera. Ja też powinienem z nią taki być. Szczery. Jednak nie chciałbym jej zranić w jakikolwiek sposób, bowiem wiele prze zemnie wycierpiała.
– Dziękuję Ci Forever. – powiedziałem, obserwując z daleka biegające źrebięta.
– Za co? – odsunęła się i spojrzała z zaciekawieniem na mnie.
– Za nią. – oznajmiłem, patrząc klaczy w oczy, po czym skierowałem łeb w kierunku źrebaków. – Jest idealna. Tak jak jej mama. – dodałem.
– Naprawdę tak myślisz? – zapytała, z lekka nie dowierzając.
– Tak właśnie myślę. Masz naprawdę dobre serce i zasługujesz na wszystko co najlepsze. Mam nadzieję, że kiedyś los ci wszystko wynagrodzi, bo ja nie jestem w stanie tego zrobić. – powiedziałem przygnębiającym tonem głosu.
– Przestań. Ile razy mam ci powtarzać, że nic się nie stało? – odparła ze zdenerwowaniem.
– Możesz to powtarzać w nieskończoność i chociaż wiem, że twoje słowa i czyny powinny być najważniejsze, to nie jestem w stanie... sam sobie wybaczyć. Ranię Cię tym tylko, ale nawet nie wiesz, jak jestem bezradny w tej kwestii. – wytłumaczyłem.
– Nie kochasz mnie, prawda? Nigdy nie kochałeś... – zapytała, patrząc mi prosto w oczy.
– Nie zrozum mnie źle, ale ja nie potrafię. Staram się robić wszystko, żeby Sirocco miała kochającą rodzinę i kocham ją całym moim sercem, ale to wszystko... przypomina o tym co wtedy zaszło. – czułem, że z każdym słowem jest mi lżej na duszy, jednak czy tym samym nie gnębię mojej Forever?
– Zapomnij o tym co zaszło, dla niej...
– Chciałbym moja droga, ale to jest jak pożar, który pozostawił po sobie ślad na twoim ciele. Niektórych śladów nie da się pozbyć, one pozostaną już zawsze. Myślisz, że mógłbym kiedyś zapomnieć? Pokochać? Doczekać się kolejnego źrebięcia? Takiego z prawdziwej miłości? – ton mojego głosu był niemalże bezuczuciowy, chociaż uczuć we mnie było aż nadmiaru.
– Może i rany nie znikną, zostaną na zawsze, ale trzeba nauczyć się z nimi żyć. Przypominają o tym, co się stało, ale to dzięki nim jesteśmy silniejsi. Jesteś silny Hadvegar, bo kochasz Sirocco... bo nadal ze mną jesteś, z nami. – podeszła do mnie bliżej.
– Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. – oznajmiłem, po czym przytuliłem się do klaczy. – Dziękuję, że jesteś. Naprawdę.
<Forever?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!