Strony

29.06.2018

Od Ganerdene do Hadvegara ,,Koło"

Kiedy Hadvegar w końcu ruszył swój zad, mogliśmy pójśc na ta przechadzkę. Ogier zrównał ze mną krok, ale nic nie powiedział. Dziwne. Chyba powinno się teraz coś powiedzieć, nie? Pogadać?
Mimo mojej chwilowej niepewności ja też milczałam i czekałam na zbawienie jak głupia. Bo może jednak coś powie? Ech...
I w końcu wydusił to z siebie. A już dochodziłam do wniosku, że mu tak smutno przez tą straszliwą epidemię. Ale ogier w końcu otworzył pysk. Zapytał się o pewne uczucie. Ja, niewiedząc o co chodzi, dopytałam się, jak należy.
I jak grom z jasnego nieba - tak padły jego słowa. Istny potok i chaos. Porwał mnie za sobą a ja próbowałam znaleźć spokojniejsze wody, z których mogłabym wydostać się na pewny i suchy ląd .I tak samo jak mija przypływ, tak szybko skończył mówić Hadvegar.
Parę minut przeminęło w milczeniu kiedy próbowałam zebrać myśli po potopie. Zanim zaskoczenie zniknęło z mojej twarzy Hadvegar znów się zaplątał w wodorosty i mówił, że to nie o nas, i że ma mętlik w głowie.
W tym czasie już wiedziałam co mu odpowiedzieć. Dalej jednak czułam się zagubiona przez jego emocjonalność.
- Słuchaj, Hadvegar. - Powiedziałam stanowczo i przystanęłam. Wokoło nas nie było właściwie koni. Tylko jedna młoda parka wymknęła się na pogranicza stada. - Sama nie wiem. Ty jesteś pierwszym koniem, którego poznaję głębiej niż zwykłe: " Cześć, co porabiasz?". A ilość koni, która mnie cały czas otacza mnie czasami przytłacza, chociaż uważam się za dosyć śmiałą klacz. - Westchnęłam lekko, ale uśmiechnęłam się. - Pamiętaj, że nie jesteś w tym wszystkim sam, i mimo to, że nie za bardzo wiem jeszcze jak to wszystko działa, to zawsze możesz do mnie przyjść i pogadać.
- A poza tym - zmieniłam trochę wątek. - Musisz zrozumieć, że czas... to takie koło. I wszystkie zdarzenia w nim również są. Koło się nie kończy i wszystkie wydarzenia będą się powtarzać. Śmierć, życie i potomstwo. - Zrobiłam przerwę - no I miłość, czy coś tam. I nie ważne kto umrze czy co się stanie i tak to będzie. - Zaakcentowałam ostatnie trzy słowa. - Przecież nikt nie decyduje o losach, prawda? - Zaśmiałam się lekko.
<Had? Jesteś wierzący?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!