Strony

6.06.2018

Od Ganerdene do Hadvegara ,,Czujka!"

Zdążyłam już się zaklimatyzować w stadzie. W Klanie. W wielkiej rodzinie. Co prawda peszyły mnie te ciekawskie spojrzenia niektórych koni, ale czym dłużej tu byłam, tym tych spojrzeń było mniej, aż w końcu mało kto miał ochotę nawet na mnie łypnąć spode łba. Nie mówię, że nie było mi to na kopyto. Bo było. Mniej zwróconej na mnie uwagi równa się większa akceptacja. Prawda?
Mimo tego wszystkiego niesamowicie dziwnym uczuciem było mieć zawsze przynajmniej cztery konie wokół siebie. Czasami, przyznaję się, przestraszyłam się konia przechodzącego obok, specjalnie wtedy kiedy się zamyśliłam. Myślę jednak, że to tylko kwestia przyzwyczajenia. Od kiedy pamiętam to przed oczami miałam tylko i wyłącznie piasek, jakieś krzaczki i ewentualnie jakieś drapieżniki.. A tu! Proszę bardzo. Nie jeden, nie dwa tylko ponad dwadzieścia koni, w tym żrebięta, za jednym razem.
Ale ja nie o tym. Otóż minęło właśnie parę dni, ale to właśnie dzisiaj zaczęłam piastować posadę zwaną "czujką". Obudziłam się z rana, obejrzałam sobie wschodzące, przepiękne zresztą, słońce i zajęłam pozycję na samym skraju. Byłam trochę zdenerwowana ponieważ największym moim priorytetem w tej chwili było pokazać reszcie stada, że jak najbardziej się na to stanowisko nadaję. Chciałam również żeby byli, jakby głupio to nie zabrzmiało, dumni. Ot tak... No dobra, może i proszę o atencję.
W tym czasie martwiłam się też o członków. Pragnęłam, żeby byli bezpieczni, żeby żadna krzywda im się nie stała. A to pragnienie potęgował jeszcze widok żrebiąt. Skradły moje serce odkąd dołączyłam do stada. Takie śliczne maleństwa. Nawet nie wyobrażam sobie co by było gdyby jeden z źrebaków został porwany i skaleczony albo zabity przez jakiegoś niebezpiecznego zwierza! Pewnie by mnie wygnali a ja sama byłabym z tego szczęśliwa. Bo jak to można dopuścić do takiej tragedii?
Te wszystkie emocje, które mną wtedy rządziły były jeszcze podsycone moim najzwyklejszym w świecie instynktem. Tym, który mnie przez całe moje życie prowadził oraz chronił od wszelakich zagrożeń.
Więc jak stałam tedy na uboczu, mając oczy dookoła głowy tak, że mi prawie wyskoczyły z oczodołów, to... nawet nie zauważyłam, że zbliżał się do mnie jakiś koń. Ogier, mówiąc ściśle. Trochę wtopa, ale myślę, że to nic takiego jak i tak to przecież tylko ogier. Rzuciłam krótko na niego okiem i kontynuowałam dalsze analizowanie terenu. Przedstawił się (ogier, nie teren) co prawie by mi umknęło, gdyby nie to, że w tamtej chwili się zawstydziłam, że tak go lekceważę. Miał na imię Hadvegar. Przyjemne dla ucha. Szczególnie jak wszystko co się słyszy to szmer. Czy to liści, czy to, teraz rozmów. Odwróciłam wzrok od trawek i spojrzałam nań.. Miał maść podobną do mnie. W ogóle co zauważyłam ostatnio to właściwie mało jest tu koni innej maści. Ha! A myślałam kiedyś, że mam tak nietypowe i niespotykane ubarwienie, które, w dodatku, w ogóle nie pomaga w jakimkolwiek kamuflażu. No bo gdzie tu szarość na stepach?!
I takie to właśnie moje szczęście. Jak chciałam zwrócić na niego uwagę, jak przystoi, to przestraszyłam się kątem oka zauważonego liścia, który poruszył się na wietrze. Z zażenowania odwróciłam łeb w kierunku wschodnim, teraz już bardziej udając niż naprawdę obserwując i burknęłam ogierowi moje imię. Miałam tylko nadzieję, że niezauważy tej mojej chwilowej nerwicy spowodowanej kawałkiem rośliny.
Czując się już w miarę bezpiecznie skierowałam wzrok na konia przede mną, pragnąc mu się bardziej przyjrzeć.. Postawny, ładny koń z tego Hadvegara. Właściwie ciekawe czym się zajmuje?
Zanim zdążyłam sformułować pytanie w głowie on już chciał odejść bo myślał, że mi przeszkadza w pracy. Otóż nie. Ja najlepsza jestem w robieniu dwóch rzeczy na raz. I jeśli umiem jeść trawę i jednocześnie obserwować otoczenie to mogę również z tego jedzenia zrezygnować i zająć się konwersacją z innym przedstawicielem mojego gatunku.
- Nie, nie. Wybacz. To mój pierwszy dzień w pracy i staram się wypaść jak najlepiej. - Uśmiechnęłam się do niego. - Jestem czujką. A ty Hadvegar? Zajmujesz się czymś? - Spytałam się i spojrzałam na otaczający nas teren.
< Hadvegar? default smiley :)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!