Strony

24.05.2018

Od U'schii do Thundera „Lekarstwo na troski, zwierzyć się”

-Dzięki za ostrzeżenie- odpowiedział, wyraźnie siląc się na uśmiech i powrót do naszej pięknej rzeczywistości.
- A ja już myślałam, że za wyrwanie z koszmaru- odwzajemniłam gest.
Ogier wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, lecz ja mu przerwałam.
-Wyglądałeś na dość przejętego. Stąd się domyśliłam. A czy dobrze możesz sam stwierdzić...
-Tak bardzo to po mnie widać?- zapytał spokojnie, trochę ochryple.
-Ciało i gesty dużo zdradzają. Chyba już o tym wiesz. Chociaż na pewno o tym już masz o tym świadomość. Przed chwilą cię o tym poinformowałam.
-Hah, masz rację- odpowiedział, jeszcze bardziej rozszerzając fragmenty ust — Wspomnienia z przeszłości. Dalekiej przeszłości. Nie chcę jej pamiętać, ale jak widzisz, los bywa przekorny.
Zerwał się lekki wiatr. Wciągnęłam w chrapy jak najwięcej czystego powietrza. Trawa hulała się w melodię świerszczy i świstu podmuchów powietrza.
-Los bywa przekorny- powtórzyłam cicho.
Ucieszyło mnie, że ogier nie dopytywał się, co mówiłam. Ta cisza mnie trochę ukoiła. Jednakże, gdy robiła się już zbyt długa i niezręczna ogier przerwał ją.
- Na świecie jest jeszcze mnóstwo pięknej przyrody. Przejdźmy się. Na pewno jeszcze ujrzymy coś ujmującego, podobnie jak ta polanka.
Pokiwałam głową.
- A i musisz prowadzić. Jestem dość słaby w orientacji na tych terenach. Mógłbym nas jeszcze wyprowadzić na jakieś pustkowie.
-Widać nie tylko ja tu umiem czytać w myślach. Właśnie miałam ci zaproponować oprowadzanie. Tobie biedaku nikt tego nie zafundował.
-Ale za chwilę ty mi zafundujesz- uśmiechnął się szczerze.
<Thunder? Co tam jeszcze wymyśli twoja główka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!