— Gwiazdy...? - rzekłem z nutką wątpliwości, przechylając lekko głowę w geście oczekiwania na odpowiedź.
— Tak! - klaczka pokiwała entuzjastycznie łbem, uśmiechając się z satysfakcją. -Teraz twoja ko...
— Shi! - przerwał jej inny źrebięcy głos dochodzący z prawej strony, z miejsca postoju stada. Po wołaniu Miriady rozległ się stanowczy, bardziej spokojny głos matki:
— Shiregt, lekcje czekają. - westchnąłem ciężko. Perspektywa nauki walki z Kasją była jednak odrobinę mniej kusząca niż spędzanie czasu z moją znajomą...może gdybyśmy mieli lepszego nauczyciela.
— Muszę iść. - oznajmiłem, kierując się w stronę rodziny. - Spekuluję, iż ty nie chodzisz jeszcze na zajęcia? - dodałem na pożegnanie.
— Raczej nie, ale spoko, rozumiem. - rzekła Mivana, idąc wraz ze mną do reszty koni, gdzie się rozdzieliliśmy. Teraz przynajmniej mogłem iść obok niebiańskiej istoty - Mint, co wystarczało mi na pocieszenie przed uciążliwą nauką.
<Mivana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!