Strony

15.05.2018

Od Mivany do Dantego ,,Pokrzywa"

- Dobra, to udowodnij. Ścigamy się do tamtego drzewa? - zapytał ogierek, wskazując w stronę jakiejś rośliny.
Nie chciałam, aby uważano mnie za sierotę i łamagę. Denerwowała mnie jego podejście do mnie - tak, jakbym była niepełnosprawną, dopiero co urodzoną wiewiórką.
- Ależ z przyjemnością - odparłam, patrząc na niego równie wyzywająco, co on na mnie.
- Na trzy. Raz, dwa, trzy! - wykrzyczał Dante, po czym wystartował.
Starałam się jak mogłam, żeby go prześcignąć, jednak on był szybszy. Dotarłam do drzewa w momencie, kiedy on już zdążył się obrócić w moją stronę.
- Ha! A nie mówiłem? Jesteś za mała na wyścigi - prychnął z wyższością.
- Znalazł się staruch - prychnęłam.
Ogierek zaczął wracać do miejsca, gdzie zaczęliśmy wyścig, wciąż śmiejąc się na całego. Niewiele myśląc wymachnęłam tylnymi kopytami. Nie byłam zbyt silna, w tym przypadku zadziałał bardziej element zaskoczenia. Jednak jego zapewne nie obchodziło, jakim cudem udało mi się go przewrócić prostu w kępę pokrzyw.
- Hah, zabawnie wyszło... - zaśmiałam się trochę histerycznie, oddalając się nieco od Dantego, a tak właściwie od tej części, która wystawała z parzących roślinek.
Nie miałam zamiaru czekać na to, aż wyjdzie z zieloności i będzie próbował mi coś zrobić (nie wyglądał na takiego, który by odpuścił poparzenie), więc pobiegłam najszybciej jak umiałam w kierunku swoich rodziców.
< Dante? Wyliżesz się >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!