Strony
▼
26.05.2018
Od Mint do Vayoli „Nigdzie nawet nie można pójść, bo od razu niebezpieczeństwo”
-Nic, nic- odpowiedziałam się zatuszować grymas na twarzy. Dostałam naprawdę mocno. Ku mojemu zadowoleniu parę metrów potem ukazał się piękny strumień. Inne źrebaki poszły harcować, z małym wyjątkiem Vayoli i Shiregta, który poszli ze mną opłukać obolałe miejsca. Tylko oni widzieli zdarzenie. Pozostali zapewne myśleli, że jesteśmy zmęczeni i nie ganiamy za nimi przez wodę. Ogier szturchnął mnie.
-Możemy na słówko?
-Oczywiście, choć nie wiem co, chcesz tak zatajać- uśmiechnęłam się i popatrzyłam w stronę klaczy — Zaraz wrócimy.
Przyjaciel ciągnął mnie między krzaki, gdzieś w ustronne miejsce. W końcu odezwał się z niemałą powagą.
-Coś ci jest? Nie chciałem tego mówić przed wszystkimi, żebyś nie stresowała się, że będą się zamartwiać.
Rozwarłam krawędzie ust z wdzięcznością.
-A jak myślisz? No dostałam trochę z Vayoli- zaśmiałam się, bo to sformułowanie było dość nieszczęśliwie skonstruowane — Ale woda bardzo mi pomogła. Chodźmy już, bo pomyślą, że robimy u nie wiadomo co.
-Nie wiadomo co?- ogier parsknął śmiechem- Przecież o słówku mówiłem tylko tobie, a ty powiedziałaś klaczy, tylko że wychodzimy. Od początku myślą, że robimy nie wiadomo co, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co.
-E tam- uśmiechnęłam się — Zwracasz uwagę na szczegóły.
-A to źle?-droczył się ze mną.
Kurcze zatkało mnie. Nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć. Jednak po chwili olśniło mnie.
-Źle, bo jak Khokh zorganizuje quiz typu „Czy zwracasz uwagę na szczegóły”, nie dasz Dantemu wygrać.
-Ej!
-Kto ostatni nad strumieniem, ten zgniłe jajko!- krzyknęłam, biegnąc jak najszybciej przed siebie. Wygrałam. Gdy jednak dotarłam na miejsce, źrebaków nie było. Za to stał groźny niedźwiedź.
-Shiregt, schowaj się! Niedźwiedź- wrzasnęłam, co przykuło uwagę zwierzęcia, który chwycił mnie w swoją paszczę i gdzieś zanosił.
-Pomocy!- krzyknęłam.
<Vayola?Akcja? Akcja:D!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!