Strony

12.05.2018

Od Marbell do Mikada ,,Potrzeba zgody"

Oglądałam wszystkie zdarzenia nie ruszając się z miejsca. W ogóle nie rozumiałam, co się właśnie dzieje. Nawet, kiedy wszystkie wilki zniknęły z mojego pola widzenia, a ja nie czułam ich zapachu, nie byłam do końca przekonana, czy jestem wciąż bezpieczna. Mikado podszedł do mnie, jednak tylko na tyle, na ile mu pozwoliłam - jakieś półtora metra.
- Dziękuję ci - powiedziałam.
Nie ruszałam się z miejsca, tak aby nikt nie zauważył wciąż kryjącej się w krzakach mojej kruszynki. Malutka świetnie współpracowała, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
Pomiędzy nami narastała cisza. Ogier zmierzył mnie wzrokiem, ze szczególnym zainteresowaniem wpatrywał się w mój brzuch.
- Mara... - zaczął niepewnie.
Z krzaków wydobyło się ciche kichnięcie, a po chwili wyjrzała z nich moja malutka gwiazdeczka. Gdy tylko spostrzegła mojego partnera zatrzymała się. Wydać było tylko jej małą słodką główkę. Mikado parzył się w nią dziwnym wzrokiem.
- To jest...
- Nasza córka - powiedziałam jednocześnie podchodząc bliżej malutkiego łebka.
- Ma jakieś imię? - zapytał.
- Mivana. Znaczy, chciałam ją tak nazwać, ale zastanawiałam się, czy tobie się spodoba. W sumie, to także twoje dziecko - odparłam, patrząc na moją córkę, która nie rozumiała jeszcze, kim jest ogier, który stał przede mną. Przyglądała mu się z zapartym tchem, czasami poszukując wskazówek w wyrazie mojego pyska. On jednak nie wyrażał nic. Oprócz strachu o przyszłość, nieskończonego bólu i zmęczenia.
- Jest piękne, tak jak i ona - szepnął.
Znowu przez chwilę nie padły żadne słowa. Powoli zaczynało mnie to denerwować.
- Mara... - przerwał ciszę Mikado.
- Tak?
- Wiesz, przepraszam, że tak wtedy uciekłem. Myślałem, że będzie tak dla nas lepiej, żebym ci nie przeszkadzał, ale na dłuższą metę okazało się, że ja... Ja po prostu nie mogę żyć bez ciebie - powiedział, a jego oczy zrobiły się szkliste.
Źrebak przytulił się do mojej nogi dalej nie rozumiejąc, co się dzieje.
- To ja cię przepraszam, nie potrafiłam sobie wybaczyć, że jestem tragiczną partnerką i obwiniałam o to ciebie.
- Wcale nie jesteś tragiczna! Jesteś lepsza, niż kiedykolwiek bym sobie wymarzył - gorliwie zaczął zaprzeczać moim słowom ogier.
- Naprawdę tak uważasz? - zapytałam, patrząc prosto w jego oczy.
- Tak uważam. Proszę, wróćmy razem do stada i nie kłóćmy się więcej. Nie potrafię egzystować, kiedy nie mam ciebie u boku.
- Także tego pragnę - szepnęłam, po czym ze łzami w oczach wtuliłam się w niego. Po chwili cała jego sierść była mokra, ale nie przeszkadzało mu to.
Miva dalej była zdezorientowana, jednak wzięła ze mnie przykład i oparła się o nogę Mikada.
< Mikado? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!