Nagle do jaskini medycznej weszła zapłakana złota klacz, którą od razu czule zapytałem o powód łez. Mogłem się jedynie domyślać, że ją gnębi to samo co mnie, jednak lepiej będzie jak nie wypowiem w tym temacie za dużo. Może ktoś jej po prostu dokuczył?
U'schia westchnęła, po czym skierowała wzrok na mnie. Popatrzyła się przez chwilę, a następnie spojrzała na ziemię, starając się jakoś powstrzymać od płaczu. Nie mówiłem nic. To nie było jej teraz potrzebne. Po prostu podszedłem i pozwoliłem sobie zrobić to samo, co ona... wcześniej. Bardzo powolutku ruszyłem w jej stronę, stawiając kopyta jak najciszej potrafiłem. Jeden krok, a nasze klatki piersiowe się zetknęły. Drugi krok, a moja szyja opierała się o jej szyję... teraz pozostało mi jedynie powiedzieć "Cichutko. Już dobrze, tak?", co też zrobiłem, najciszej, najdelikatniej i najczulej jak tylko byłem w stanie.
<U'schia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!