– Chodź. – powiedziałem, przytulając klacz do siebie, żeby było jej cieplej. Jednak coś ze mną było nie tak, bowiem bałem się jej dotykać. Poczułem dreszcze, a myśli nasiliły się jeszcze bardziej. Czułem się potwornie. Nigdy sobie tego nie wybaczę, nawet jeśli ona zrobi to tysiące razy. Teraz jednak najważniejsze jest nasze dziecko, nie chcę by dorastało w rozbitej rodzinie, bez miłości, szacunku i przyjaźni. Jeśli tylko ona się zgodzi, dam mu to wszystko... czego nie potrafię ofiarować Forever. Ehh... kogo ja oszukuję. Najprostsze sprawy potrafię zepsuć, a co dopiero zaopiekować się kimś bezbronnym. Nie wiem co mam robić, a ona mi tego nie ułatwia. Jak można być tak ślepym! Powinna już dawno mnie zwyzywać od najgorszych, zemścić się, cokolwiek! Dlaczego ona tego nie robi!? Byłoby mi łatwiej...
– Wyjdziesz za mnie? – zapytałem, cały czas przytulając ją do siebie. Zaraz po wypowiedzeniu tych słów, moją głowę nawiedziło przemyślenie z którego wynika, że jestem po prostu kretynem. Nie dość, że zniszczyłem jej życie, to teraz jeszcze bardziej chcę to wszystko zrujnować, nie pozwalając na prawdziwą miłość i romantyzm. Nie można tego udawać, to się widzi... sercem, chyba, że nasze własne serce jest zaćmione miłością. Wtedy widzisz tylko to, co chcesz widzieć w tej drugiej istocie, a ten cały fałsz gdzieś znika. Iluzja prawdy, a to wszystko przez jedno największe marzenie o czymś czego nie da się opisać najpiękniejszymi słowami...
– Hadvegar? – odsunęła się ode mnie, nie wierząc własnym uszom i oczom. A ja miałem szansę to wszystko wyprostować i przeprosić...
– Chcę być z tobą i z naszym maleństwem. – oznajmiłem, możliwe, że całkiem przekonująco, brnąc w te brednie jeszcze bardziej, ale skąd ona to może wiedzieć? Chyba nie czyta mi w myślach? Oh... a mogłaby. Proszę o to, by odmówiła, bo nawet szczerości jej zaoferować nie mogę! Co jest ze mną nie tak? Czy to naprawdę tak musi wyglądać?
<Forever?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!