-To już prawie ostatni dzień treningu Mikado — upominałem się w myślach- Musisz poćwiczyć.
Przymknąłem oczy. Śnieg znowu zawitał do Mongolii. Chyba ta wiosna trzyma się od nas z daleka. Lekko pocałowałem Marabell i znalazłem krótką wymówkę, po czym wyszedłem z jaskini.
- Idę poprawić muskułę- uśmiechnąłem się, a ona odpowiedziała tym samym. Wyruszyłem, przedzierając się przez wysokie zaspy śnieżne. Czasami miałem wrażenie, że moja dolna część nóg jest cała oblepiona brudnym śniegiem. Zawiał mroźny wiatr i swoim gwizdem ranił moje delikatne uszy. Wreszcie znalazłem coś, co było godne tego, by na nim trenować. Zacząłem od krótkiej rozgrzewki, paru kółek biegu, ale potem stwierdziłem, że to będą moje dzisiejsze ćwiczenia. Okrążałem „parkur” do momentu, w którym oczy zaczęły mi się zalewać krwią, a z mojej szyi spływały strumieniami strużki potu. Dostałem niezłej zadyszki. Po krótkim odpoczynku udałem się w stronę stada.
PS Z 26.04.2018 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!