Jej praca? Ojć, widocznie jeszcze nie wszystko wiem... postanowiłem nie komentować tego dłużej, chociaż przyznać muszę, że klacze nie powinny się czymś takim zajmować. Co to, to nie. Ja mojej ukochanej nigdy bym nie pozwolił na coś takiego, bo przecież ja jestem od tego by zapewnić jej bezpieczeństwo. Jakim byłbym ogierem, gdyby było inaczej? Właśnie... jakim ogierem jestem, skoro już do tego dopuściłem?
Było mi naprawdę smutno i źle z tym wszystkim, jednak ona sprawiała wrażenie zadowolonej. Spoglądałem na świeże rany na jej ciele, które dopiero co zaczęły się goić. Miała mnóstwo siniaków, a zaraz potem też mogłem dostrzec jakieś stare blizny. Tak, to był jej wybór, ale jakim kosztem? Czy jej partner nie boi się o nią? Ja na jego miejscu bałbym się strasznie. A może on także się tym zajmuje? Zmieńmy lepiej temat, bo przecież to jej życie, a nie moje i nic mi do tego.
– Jeśli tylko masz wystarczająco dużo czasu, z chęcią posłucham. – odparłem z uśmiechem. W moich oczach wyraźnie było widać zaciekawienie czymś nowym. Opowiastką, może i zmyśloną, ale jednak nową. Nie wiem tego, ale uwierzę jej we wszystko, bo czemu miałaby mnie oszukiwać? Nie ma ku temu żadnych powodów i ja także... chyba.
W moim stadzie konie wyglądały zupełnie inaczej, prawie tak samo. Jedynie matka i ojciec, byli tacy jak ja, jednak... nie rozmawialiśmy o tym dlaczego tak jest. Sam przyszedłem na świat w stadzie, a oni? Nigdy mi nie mówili, omijali te tematy... może właśnie przez tą stajnię? Nie wiem i nigdy się nie dowiem, ale mogę przyjąć to za wyjaśnienie tematów niewyjaśnionych. Każdy w coś wierzy, więc może ja mógłbym uwierzyć w to?
– A więc, to było tak... – klacz zaczęła opowiadać, powoli spacerując ze mną po okolicy. Tym razem nie oddalaliśmy się za daleko, zresztą... ona nawet nie byłaby w stanie. Może to i dobrze? Przynajmniej trochę czuję się spokojniejszy. Nic jej nie grozi, a ja będę przy niej przez najbliższy czas pilnując wszystkiego bardzo dokładnie. Nie umknie mi żadne zadrapanie. Może to i nie stosowne, ale wolałbym, żeby zawsze tak było... żeby była bezpieczna, ale wiem... że tak nie będzie. Wyzdrowieje, z czego oczywiście rad będę przeogromnie, ale też wróci do swoich obowiązków, a to mnie jednak martwi.
– Może zechcesz odpocząć. Jako medyk uważam, że powinniśmy się położyć. – powiedziałem, widząc delikatny grymas na jej pysku, który starała się szybko zatuszować uśmiechem.
<Forever?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!