Strony

27.04.2018

Od Forever do Hadvegara ,,Zioła"

Zmęczyłam się. Chciałam trochę odpocząć,jednak nie chciałam by Hadvegar czekał ze względu na mnie. Zgodziłam się na propozycje ogiera. Spojrzałam na Hadvegara.
- Dzięki,że w ogóle jeszcze chcesz że mną rozmawiać - powiedziałam po chwili. Spojrzał na mnie zaciekawiony
- W stadzie przyjaźnię się tylko z Marabell i z tobą - westchnęłam. Hadvegar wyglądał na zdziwionego.
- Auć - pisnęłam kiedy uderzyłam się o kamień. Akurat trafiłam na ranę
- Nic ci się nie stało? - zapytał Hadvegar zaniepokojony.
- Nie,nic... - odpowiedziałam. Ogier przyglądał mi się przez chwilę,po czym odwrócił wzrok. Usłyszałam rżenie przywódcy. Zerwałam się na nogi co było chyba najgorszym wyborem w moim życiu. Syknęłam,rozjechały mi się kopyta i uderzyłam bokiem o ziemię. Hadvegar poderwał się i z przerażeniem podbiegł do mnie. Kilka ran ponownie zaczęło krwawić. Pobiegł gdzieś,i po chwili wrócił z pęczkiem liści babki lancetowatej i brzozy. Przyłożył je szybko do ran i przytrzymał czymś,co można uznać za supermocną trawę. Pomógł mi stać i dokuśtykałam jakoś do miejsca zebrania
- Teoretycznie byśmy właśnie wyruszali,jednak z powodu ran Forever musimy zostać tu dłużej. - powiedział w pewnym momencie Khonkh spoglądając w moją stronę. Po omówieniu jeszcze kilku spraw mogliśmy wrócić do swoich zajęć.
- Gdzie znalazłeś liście babki? Niegdyś ich tu od widziałam,a z pewnością by się przydały - zapytałam po chwili
- Znasz się na ziołach? - zapytał
- Trochę... Wiem, że brzoza i babka lancetowata tamuje krwawienie i przyśpiesza gojenie się ran - powiedziałam po chwili. W międzyczasie dotarliśmy do polany na której Hadvegar znalazł babkę. Wzięłam w pysk kilka liści. Warto zrobić zapasy. Hadvegar odgadując zapewne moją myśl zerwał kolejne kilka liści gromiąc mnie przedtem wzrokiem. No tak,miałam w ogóle nie pracować i w ogóle się nie ruszać...
<Hadvegar? Zbieramy dalej? Informacje o babce i brzozie w stu procentach prawdziwe>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!