Strony

25.04.2018

Od Forever do Hadvegara ,,Kolejny aspekt historii"

-Ejże,Hadvegarze. To przecież moją praca. Po to tutaj jestem. To był mój wybór i nie wąż się zrzucać na siebie winy. Gdyby nie ty,to bym umarła. Przecież ty jesteś medykiem który ratuje bojowników. - zakończyłam wypowiedź i podniosłam jego pysk. Ogier milczał wpatrując się w ziemię.
- Chodź - powiedziałam i pokuśtykałam. W tym momencie otuchy dodawała mi myśl,że w każdej chwili Hadvegar może mi pomóc. No i oczywiście widok dwóch koni które opuściły stajnię jako ostatnie. Każdy ucierpiał tak samo - Ja i Hadvegar. Ogier może nie tyle fizycznie,co psychicznie. Po chwili dołączył do mnie. Idąc przez stado wszędzie napotykałam zdziwione i szczęśliwe spojrzenia. Byłam cała w ranach i trudno było mi się poruszać.
- Forever! - usłyszałam. Obróciłam nieznacznie głowę i ujrzałam galopującą w moją stronę Marabell z Mikadem.
- Witajcie - powiedziałam. Hadvegar stał obok mnie.
- Wybudziłaś się! - powiedziała Marabell.
- Też mi się tak wydaje. Ona chyba już jest gotowa do kolejnej walki,jednak ja ją przykuję do drzewa - powiedział Hadvegar spoglądając na mnie
- No może... W końcu wybiłam płot w płonącej stajni... - powiedziałam udając zamyślenie. Po jeszcze kilku minutach rozmowy para odeszła
- Bardzo mnie zainteresowałaś tą stajnią... - mruknął
- Opowiedzieć ci wszystko od początku? - zapytałam spoglądając w jego oczy.
<Hadvegar? Przepraszam za jakość...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!