Strony

3.03.2018

Od Valentii do Kirka ,,Odbicie miłości”

Wszystko było takie pokręcone.. Kirk spał a ja patrzyłam w dal. Myśli przelatywały przez moją głowę z prędkością światła, Co do niego czułam? Czemu po moim powrocie.. zachowywał się tak dziwnie? Po długim czasie zasnęłam, przez to spałam jedynie 3 godziny, obudziłam się. Spojrzałam na Kirka, ogier jeszcze spał. Po tym jednym spojrzeniu, moje serce zabiło jak szalone, przez chwilę miałam wrażenie, że wyrwie mi się z piersi,  dziwne uczucie ustało po kilku sekundach..
 -Co się ze mną dzieje..? –szepnęłam do siebie, wiedziałam co się dzieje, ale nie dopuszczałam do siebie tej myśli, wyszłam na światło dzienne żeby coś zjeść, w lesie panowała głucha cisza. Wygrzebałam coś ze śniegu i zjadłam, potem podeszłam do małego strumyka, był zamarznięty.. No niestety, wróciłam do miejsca naszego noclegu. Kirk nie spał tylko stał rozglądając się nerwowo.
-Hej Kirk.. czy coś nie tak? –spytałam.
-Um, nie.. –powiedział ogier powoli, moje serce znów zabiło a ja się zaczerwieniłam.
-Ruszamy w dalszą drogę? –odparłam żeby zmienić temat
- Kiedyś musimy dojść do Klanu.. –zachichotałam choć to nie było ani trochę śmieszne.. życie w lesie, we dwójkę nie napawało mnie entuzjazmem.
-Oczywiście.. –ogier lekko się uśmiechnął, dystans pomiędzy nami po tamtym niezręcznym incydencie zmniejszył się, na szczęście. Szliśmy przez las, przerzedzał się trochę, to znowu był gęsty, wszędzie leżała gruba warstwa białego puchu, na szczęście zima powoli odchodziła, ale temperatura jaka była, taka była. Ale wciąż ciekawiło mnie to uczucie które czułam za każdym razem kiedy patrzyłam na ogiera.. Było tajemnicze, na wpół  odkryte. Westchnęłam.
***
Mieliśmy postój, poszłam odpocząć. Przy moich kopytach widniała kałuża, oczywiście pokryta lodem bo jak inaczej. Spojrzałam na nią, na swoje odbicie.. A moje uczucia już wiedziały, wiedziały, że się zakochałam. Zakochałam w Kirku.
 <Kirk? Trochę krótkie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!