Strony

21.03.2018

Od U'schii do Yatgaar ,,Wszyscy chcemy czasem odpuścić"

Uniosłam w dumnie głowę, lecz w duchu wciąż trochę łajałam się za to, że poprowadziliśmy my tu stado. Słońce zaczęło lekko przyświecać, odrywając więcej tego zacienionego obrazu. Wciąż pod nogami miotał nam się śnieg, ale mimo to było widać nie tyle, ile przebiśniegi, tylko bratki. Malutkie roślinki budzące się do życia... Do życia z nasion swoich kuzynów. Taki krąg życia. Tamci zginęli, jednakże nowi rozpoczynają gospodarkę. Czułam jakby, otaczała mnie magiczna poświata. I...taki nagły dopływ energii. Miałam trochę spokojnych chwil... Trzeba to wykorzystać. Spojrzałam na Khokha, zaśmiewając się pod nosem. Niezbyt korzystnie wyglądał z tym swoim opatrunkiem. Rozejrzałam się, spoglądając koniom w oczy, jak to często zresztą czynię. Wyczytałam z nich zmęczenie, chociaż niektórzy mieli małe przebłyski radości i zachwytu. Zima jak zima, lecz te z klanem Mroźnej Duszy są zawsze wyjątkowe. Tereny Mongolii są wyjątkowo piękne, szczególnie dla araba z zewnątrz.
**********************************************************************************************************************
Przez chwilę miałam wrażenie, że wszystkim osuną się nogi. Poza tym trzeba było zboczyć z trasy. Pogoda znów zaczynała się burzyć jak domek z kart na wietrze. Nagle zza krzaków wyłoniło się brązowe cielsko. Wyciągnęliśmy włócznie. Po jego reakcji na nas nie spodziewaliśmy się miłego przyjęcia. Czekaliśmy cali spięci, nie wiedząc, na co może sobie zaraz pozwolić przeciwnik.
<Yatgaar?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!