Strony

6.03.2018

Od U'schii do Khonkha ,,Efekt pioruna"

Spojrzałam za odchodzącym ogierem. Jego ostatnie zdanie brzmiało jednocześnie tak dumnie i tak dziwnie, a nawet powiedziałabym, że trochę słodko. Mieszanina uczuć, której nie da się połączyć w całość. Tak, pełne piękności poezje o Khonkhu snuję, a sama mam ochotę wiarować. Po niecałej godzinie okazało się, że stoję już trochę na śniegu. Dopiero teraz poczułam ogarniające mnie zimno. Tylko, że gdy wracałam do stada, przyuważyłam kolejną dziwną rzecz, zawsze jak wracałam myślami do ogiera, automatycznie sie ogrzewałam i przestawałam zwracać uwagę na piękno otaczającej mnie przyrody - choćby tych delikatnych sopelków lodu. A zawsze, gdy próbowałam dojść do głębi sytuacji, w umyśle zastawałam bezwiedną ciemność. Pewnie opowiadam zupełnie bez sensu i nudno, ale ja czułam, że ten stan jest bardzo ważny. Klepnij się w głowę klaczo! Co ci się stało? Może jakaś po walentynkowa miłość? Nie...to nie może być to. Rozejrzałam się.
- Dobrze, że jeszcze przez to nie zgubiłam drogi — pomyślałam wściekła na siebie.
Jednak moja złość zniknęła, gdy zauważyłam stojącego przede mną araba. Wtedy poczułam skuchę, ale także to coś.
To musiał być jakiś amor...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!