Strony

25.03.2018

Od Tenebris "Odejście"

Spojrzałam na kolejkę głupców, ustawiającą się, aby pogratulować Yatgaar i Khonkhowi zawarcia partnerstwa. Ja patrzyłam na to z pogardą. Po co im gratulować? Po co jej gratulować? Czego? Tego że porzuciła swoje cele, plany? Że zdradziła frakcję? Straciła cały mój szacunek. Od nastoletniego wieku budowałam sobie o niej wspaniałe zdanie. Teraz jednyne co o niej myślałam była pogarda. Zdrajczyni. Kolaborantka. I wiele innych obraźliwych słów, które trzeba by zacenzurować. Mam dość tego życia. Co mam teraz robić? Hołdować parze głupców? Marnować swój czas na tą hipokrytkę?  Nie będę głupia, nie odejdę sama z siebie. Wolę zostać wygnana. Jak? W mojej głowie pojawił się wspaniały plan. Przypasałam sobie sztylet.
-Śmieciu! - zawołałam. Na te słowa Takhal przybiegł w podskokach. Pchnęłam go mocno do przodu tak, że prawie się przewrócił. Udałam się z nim "pogratulować" Yatgaar i Khonkhowi zawarcia partnerstwa.
-Gratulacje. Głupiec i hipokrytka. Idealna para. - zaczęłam. - Kolaborantko, idioto, co powiecie na to? - błyskawicznie wyjęłam sztylet i zatopiłam go w szyi mojego syna. - Wygnajcie mnie, zabijcie, śmiało. Wszystko jest lepsze niż życie pod rządami śmieci. Tak Khonkhu. Ja też chciałam cię zabić. Pragnęłam przynieść kres temu reżimowi. Teraz z chęcią ukręcę ten pusty łeb tej zdrajczyni. Yatgaar, wyzywam cię na pojedynek. Doskonale wiem, że przegram, ale z chęcią skorzystam z okazji, aby zrobić ci krzywdę.
I dopełniło się.
KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!