Strony

13.03.2018

Od Marabell do Khonkha ,,Ostatni warunek"

Wstałam, porozciągałam się trochę. Głowa dalej mnie lekko bolała, ale w sumie to tak jak zawsze. Starałam się przypomnieć sobie wczorajszy dzień, lecz wyraźne wspomnienia kończyły się na momencie przyjścia do stada. Reszta była dość mglista. Kiedy chciałam już poszukać czegoś, co nadawało by się do zjedzenia, podszedł do mnie Khonkh. Początkowo nie rozumiałam, o co mu chodzi, kiedy mówił mi o tym, co wczoraj powiedziałam. W końcu w mózgu zapaliła mi się lampka i przypomniałam sobie o swoim bełkocie. Naprawdę nie sądziłam, że ogier weźmie to sobie do serca. Zaczęłam się zastanawiać. W sumie, oferta była dość rozsądna, a słowa najtrudniejsze misje szpiegowskie tak strasznie kusiły. - Nie, po prostu chcę wiedzieć, czego ode mnie wymagają i jak oceniają moje działania oraz czy nikt czegoś nie planuje przeciwko mnie. Otwarcie mi raczej tego nie powiedzą. Będziesz mi przekazywać takie informację, a ja nikogo nie będę karać, tylko postaram się zawsze wyjaśnić wszystkie kwestie. Ponadto nie wykluczam, że będę cię wysyłał na najtrudniejsze misje szpiegowskie. Co do twoich praw, to oczywiście wszyscy muszą się do ciebie odnosić ze szczególnym szacunkiem. Czy byłabyś chętna na taki układ? - To dość dobre wyjście. Obiecaj mi, że będę mogła uczestniczyć w różnych sprawach organizacyjnych, to jak najbardziej się zgodzę - postawiłam sprawę jasno. Wiedziałam, iż trudno będzie podjąć taką decyzję. W końcu chyba miał jakieś powody, aby wykluczać mnie ze wszystkich tego typu spotkań. Ale chciałam jakoś bardziej przysłużyć się dla stada. Nie byłam przecież głupia, a dodatkowy mózg z pewnością mógłby przewidzieć więcej wyjść. Zawsze, kiedy inni udawali się na narady, a ja zostawałam w tłumie, czułam się jak ostatnia idiotka, nie potrafiąca myśleć. A skoro nadarzyła się okazja, by to zmienić, dlaczegoż by z niej nie skorzystać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!