Strony

10.03.2018

Od Marabell do Kasji ,,Taki charakterek"

- Hej Kasja - powiedziałam, kiedy klacz do mnie podeszła. - Cześć. Co tutaj robisz? - Stoję, jak widzisz. - Nie podsłuchujesz nas...? - zapytała dość niepewnie. - Co? Ciebie i Khonkha? Nie. Dlaczego miałabym podsłuchiwać władcę? Z resztą, jesteśmy przyjaciółmi. Znaczy... mam taką nadzieję. - Khonkh ci się podoba?! - wydarła się trochę za głośno Kasja, zwracając uwagę większości koni wokół - Co?! Nie. Skąd ci się to wzięło? - odparłam, po czym z ulgą stwierdziłam, że reszta koni wróciła do swoich zajęć. - Tak sobie pomyślałam... - To źle pomyślałaś - fuknęłam. - Nie musisz być od razu taka nie miła. - Ja? Nie miła? Jestem uosobieniem dobroci - syknęłam z ironią. Odeszłam stamtąd, aby zakończyć bezsensowną rozmowę. Klacz stała nadal w miejscu, po czym ruszyła w przeciwnym kierunku. Wtedy do mnie dotarło, że jest jedyną klaczą, która zebrała się na rozmowę ze mną. Podbiegłam do niej. - Hej Kasja. - Dlaczego za mną idziesz? - zapytała. - A... tak chciałam ci potowarzyszyć. - Mam zadanie do wykonania - powiedziała - przeszkadzasz mi. - Wybacz - przewróciłam oczami. Kiedy jasnowłosa odeszła, westchnęłam. Stanowiła ona dla mnie totalną zagadkę. Raz miła, raz lekko oschła, bardzo wrażliwa, a na pewno przywiązana do danych jej poleceń. Nie wiem, jak długo utrzymam ciepłe stosunki z takim koniem.
<Kasja?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!