Strony
▼
10.03.2018
Od Marabell do Kasji ,,Taki charakterek"
- Hej Kasja - powiedziałam, kiedy klacz do mnie podeszła.
- Cześć. Co tutaj robisz?
- Stoję, jak widzisz.
- Nie podsłuchujesz nas...? - zapytała dość niepewnie.
- Co? Ciebie i Khonkha? Nie. Dlaczego miałabym podsłuchiwać władcę? Z resztą, jesteśmy przyjaciółmi. Znaczy... mam taką nadzieję.
- Khonkh ci się podoba?! - wydarła się trochę za głośno Kasja, zwracając uwagę większości koni wokół
- Co?! Nie. Skąd ci się to wzięło? - odparłam, po czym z ulgą stwierdziłam, że reszta koni wróciła do swoich zajęć.
- Tak sobie pomyślałam...
- To źle pomyślałaś - fuknęłam.
- Nie musisz być od razu taka nie miła.
- Ja? Nie miła? Jestem uosobieniem dobroci - syknęłam z ironią.
Odeszłam stamtąd, aby zakończyć bezsensowną rozmowę. Klacz stała nadal w miejscu, po czym ruszyła w przeciwnym kierunku. Wtedy do mnie dotarło, że jest jedyną klaczą, która zebrała się na rozmowę ze mną. Podbiegłam do niej.
- Hej Kasja.
- Dlaczego za mną idziesz? - zapytała.
- A... tak chciałam ci potowarzyszyć.
- Mam zadanie do wykonania - powiedziała - przeszkadzasz mi.
- Wybacz - przewróciłam oczami.
Kiedy jasnowłosa odeszła, westchnęłam. Stanowiła ona dla mnie totalną zagadkę. Raz miła, raz lekko oschła, bardzo wrażliwa, a na pewno przywiązana do danych jej poleceń. Nie wiem, jak długo utrzymam ciepłe stosunki z takim koniem.
<Kasja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!