-Może się przyłączę?- powiedziałam do siebie. Odpowiedź była prosta. Jasne że tak! Spytałam się, czy mogę.
-Jasne że tak- powiedział ktoś. Nawet już nie wiem kto, bo tam organizowało to ze siedemset koni! Najpierw przyniosłam drewno. Nie wiem dokładnie do czego im drewno, ale byłam bardziej ciekawa miny Khonkha, gdy to wszystko zobaczy! Minęła ledwio minuta, gdy Khonkh podszedł już znacznie blisko, że za pięć kroków już by zobaczył to wszystko, a to przecież NIESPODZIANKA! Ktoś z tłumu nagle powiedział, bym zajęła czymś władcę z Hiney'em. Zaczeliśmy biec co sił, a Hiney wolniej.
-Hej! Wiesz, że mamy nowego członka? To znaczy prawie- powiedziałam, bo wiedziałam, że jeszcze nie jest nim.
-Chciałbym go poznać, a on wszystkich- powiedział -Ale najpierw, muszę zebrać stado- powiedział galopójąc do reszty. Już się zaczęłam bać, aż zaczęłam drgać. Wszystko byłoby stracone, gdyby nie Hiney.
-Mam pomyśł!- powiedział, i pobiegł cwałem do stada. Widziałam, jak zagarniał Khonkha do miejsca, gdzie śpimy. Mówili o czymś, gdy ja pobiegłam, a raczej kłusowałam do nich, by Khonkh nie zauważył. Doniosłam im wiadomość, by zrobić to dalej, gdzie władca nie pójdzie. Kirk na szczęście wiedział gdzie jest takie miejsce. Poszliśmy w te miejsce, i zabraliśmy oczywiście ze sobą rzeczy z których to zrobimy. Gdy doszliśmy odrazu zaczęliśmy robotę, by nie była skończona po dniu, w którym wszyscy chcieliśmy już rozpocząć. Nagle zauważyłam, jak Hiney wraca, i mówi, że wszystko gotowe, bo władca zrobił się śpiący. Hiney powiedział też, żebyśmy już szybciej kończyli, bo ZARAZ będzie tu Khonkh. To miał być mały odpoczynek. Zaraz wszyscy przyspieszyli, i zaczęli się zbierać do pójścia tam, gdzie nasze miejsce. Ja też przyspieszyłam. Nie zmarnowaliśmy na to godziny, ale to nie trwało tylko pięć minut. Musiałam jeszcze dużo zrobić, gdy Hiney to powiedział.
**Na dole**
Gdy zeszliśmy, Khonkh właśnie się budził. *W samą porę* pomyślałam. Władca tylko trochę nas podejrzewał. Ucieszyłam się z tego! Mogło być źle, ale jest świetnie!
-Kasjo- powiedział Kirk. -Bardzo ci dziękuję-
-Nie trzeba było- powiedziałam do niego, ale nie usłyszał, bo dziękował Hiney'owi. Dziś zrobiliśmy wielki postęp!
**Rankiem**
-Kasja! Obudź się!- krzykną do mnie z rana Mikado.
-Co? Ach tak! No przecież! Przy...-Chciałam powiedzieć, lecz Mikado mi przerwał.
-Nie mów tego na głos, Kasjo- Powiedział. Poszliśmy potem, i zabraliśmy się do pracy. Dziś skończyliśmy szybciej, bo władca nie będzie CODZIENNIE spał o tej samej godzinie! Khonkh jednak zaczynał nas bardziej podejrzewać, itak z każdym dniem. Jednak robiliśmy to tylko sześć dni, więc nie podejrzewał nas aż tak bardzo.
**w dniu hucznego przyjęcia**
To działo się w nocy. Najpierw taniec i zawody, potej jedzenie, a na koniec tańce, śmiechy wrażenia, i dużo innych rzeczy! To był naprawdę miły dzień!
Zaliczona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!