Kiedy minął już pierwszy szok, a wszelakie burzliwe przygody były już za nami, nadszedł czas, by wyruszyć do Dund-Us. Każda minuta była dla nas cennym skarbem. Musieliśmy dotrzeć tam jak najszybciej, by móc zacząć planować dalsze działania. Wróg na pewno nie spał. Aron, Dorian i Kirk sprawdzali tereny przed i za stadem, aby ostrzec resztę w razie niebezpieczeństwa. Droga nie należała ani do łatwych, ani do przyjemnych. Pocieszeniem było chociaż to, że zdobyliśmy kolejnego członka. Jednak, zważywszy na okoliczności, było to także kolejnym problemem. Byliśmy w trakcie wojny, więc każdy mógł okazać się wrogiem. Zwłaszcza ktoś, kogo dopiero co poznaliśmy. Należało mieć więc oko na niejakiego Nick'a. Po dotarciu na miejsce każdy odczuł ulgę. Najpierw wyznaczyłem nowych strażników. Wszyscy byli zmęczeni, z tego powody Bush Brave, Byorn, Hasmina i Fenrir nie byli zbyt zachwyceni tym, że to na nich padła odpowiedzialność pilnowania stada, ale wiedzieli, że inni wcale nie mieli lepiej. Trzeba było bowiem wypakować i odpowiednio zabezpieczyć broń, żywność i wszystkie inne przedmioty. Mimo zmęczenia siły dodawała wszystkim wizja odpoczynku i już pod godzinie wszelka praca została wykonana. Praktycznie wszyscy udali się na odpoczynek, w tym również ja. Zasłużony wypoczynek należał się bowiem każdemu koniowi, gdyż wszyscy spisali się na medal. Zwłaszcza mała Mindy, której jakimś cudem mimo wszelkich przeciwwskazań udało się przetrwać wędrówkę. Klaczka była jednak w nie najlepszej formie i rodzice cały czas się o nią martwili. Nic dziwnego, w końcu to naturalna kolej rzeczy. Nim udałem się na spoczynek, rozejrzałem się trochę po stadzie, jednak nigdzie nie wypatrzyłem Yatgaar. Poszedłem więc się trochę przespać.
~~Dwie godziny później~~
Zamieszanie, która zapanowało, zbudziłoby nawet umarłego. Nie tylko ja, ale wszystkie konie zwabione zostały hałasami. Wszyscy zgromadzili się w jednym miejscu. Mogliśmy podziwiać zdyszane sylwetki trzech koni, Bush Brave'a, Byorn'a i Fenrira.
- Gdzie jest Hasmina?- zapytałem bez ogródek.
- Cóż...- zaczął niepewnie Byorn.
- W trakcie zwiadu wpadła w sidła. Uwolnilibyśmy ją, gdyby nie to, że kłusownicy byli w pobliżu. Słyszeliśmy ich coraz bliżej. Musieliśmy zostawić Hasminę, aby ratować samych siebie- przerwał mu Bush Brave. W takich sytuacjach dziękuję Arotowi za stworzenie koni, które potrafią mówić najgorszą nowinę bez ogródek. Ogier oszczędził Byornowi wymyślania sposobu, w jaki mógłby przekazać złą wieść. Niestety szczerość Bush'a nie załatwiała wszystkiego. To zdarzenie wiele komplikowało w połączeniu z naszą obecną sytuacją.
- Czy wiecie coś o jej losie?- spytałem kuca, na co ten pokręcił głową.
- Nie ma zatem czasu do stracenia. Czym prędzej wyznaczę nowych strażników, ponadto grupę, której zadaniem będzie odnalezienie Hasminy i uwolnienie jej- powiedziałem, po czym zwróciłem się do Bush'a, Byorn'a i Fenrira:
- Nie przejmujcie się, dobrze się spisaliście. Postąpiliście słusznie, gdyby nie wasza szybka decyzja i wy zostalibyście złapani.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!